Opowiadanie: "Co?! Ja tam nie wjadę??"
Moderator: Moderator
Regulamin forum
Piszemy o tym co nas interesuje , szanujemy poglądy innych forumowiczów. Całkowicie bez polityki.
Piszemy o tym co nas interesuje , szanujemy poglądy innych forumowiczów. Całkowicie bez polityki.
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
Sorento- czołg najukochańszy Maski, zdradzony przez Spidera, który zaplątał się w usnutą przez siebie sieć Dyskotek.
Na szczęście Maska włożył już SL i dał radę, właściwie dałby radę, gdyby nie kinetyk, którym Spider przywiązał się do Dyskoteki.
Ale od czego są przyjaciele z forum! Podjechali do Maski swoimi Czołgami, podczepili się linkami stalowymi i Spider stracił jedną nogę. Pytanie, czy zmienił zdanie, bo inaczej być nie mogło. Jednak noga Spidera szybko odrosła i teraz jedną nogę ma na Dyskotece, a drugą w czołgu.
Maska, który odjechał gdzieś na bok, bo z rozwalonym reduktorem niewiele mógł zdziałać, błyskawicznie przy pomocy innych czołgistów usprawnił reduktor i ....dalej robił TYLKO tyłem, bo modyfikacja była do kitu.
Jednak wbrew pozorom problem tkwił gdzie indziej i po jego usunięciu Spider znów został zapięty i ciągnięty po piachu i błocie:) Zapomniał jednak biedak, że nawet jego zdaniem wspaniałe Disko potrzebuje papu, stanął wiec na środku pola i zastanawiał się co dalej.
"Dupsko" uratowało mu Assistance, ale Sorento Assistance, więc Spider, z odrośniętą nogą, i nosem spuszczonym na kwintę, przyznał, że takiej braci jak czołgiści nie ma nigdzie
Tymczasem jeden z czołgistów, zwany Autorus, po wymianie kierunków na diodowe miał problem, ponieważ za każdym mrugnięciem pięknych, nowych kierunkowskazów z bagażnika wydobywał się złowieszczy szum, szept, który zdawał się mówić...... <<światła... więcej światła... szszszszszsz.... hhhhhhuuuuuuu, światła>>. Autorus miał zjeżony grzbiet, nogi trzęsły mu się tak, że jadący za nim Maska zauważył, że ktoś jedzie niejednostajnie...
Maska wykonał szybie obliczenia na swym nowym wielofunkcyjnym liczniku rajdowym. Po podaniu stałej Plancka i wyliczeniu liczby Pi z dokładnością do osiemnastego miejsca po przecinku wyliczył, że takie zmiany prędkości spowodowane są dwoma reflektorami Hella, dalekosiężnymi...
Ale Autorus o tym nie wiedział... Myślał, że wiezie nowe wtryski dla Admina, który mając skołatane nerwy, wypoczywał w sanatorium w Lądku Zdrój... Nagle, lewa noga zahaczyła o hamulec i...zahamował, Był tak zdziwiony, że zapomniał wyłączyć świateł i tu z pomocą pośpieszył Spider z nowym super akumulatorem żelowym, który jednak - wysłużony przez mundurowych - przyprawił Admina o skok ciśnienia, gdyż owe wtryski nie zostały dostarczone na czas...
Miarka się przebrała. Admin poszedł do marketu i kupił najszybszy skuter jaki mieli.
Córka Admina dziwiła się, że ojciec, z natury spokojny i rozważny, kupił najszybszy skuter. Admin, przy pomocy Cybera zrobił chip-tuning skutera, który od teraz popylał 127 km/h, założył SuperLock, czyli możliwość dołączenia napędu na przednie koło, od Spidera kupił set do liftu 3 cm... I tak oto wybrał się na III Zlot Sorento... Marzył jeszcze o osłonach, ale nie wiedział, jak je zamontować...
Natomiast córka Admina postanowiła wozem serwisowym Land Cruiserem pojechać skrycie za ojcem... jakże była zdziwiona, gdy po kilku kilometrach Admin niespodziewanie skręcił do lasu.
- Och noł, not maj dadi!!! - wyszeptała.
Ciekawość jednak była silniejsza od niej. Jakież było jej zdziwienie, gdy ujrzała ojca czule głaszczącego czarne sorento służb leśnych. Przemiła Pani strażnik, będąca kierowcą tegoż Sorento, pozwoliła Adminowi zasiąść za kierownica służbowego czołga. Admin, wniebowzięty, zupełnie zapomniał o podrasowanym skuterze. Natura była silniejsza, a przywiązanie do tego jednego, jedynego modelu koreańskiego samochodu wyższe, niż brak zaufania do umiejętności córki. Prowadzącej zresztą coś, co Sorento nawet nie przypomina:).
Zdumiona córka Admina, starając się dogonić ojca gnającego czarnym Sorento, zapomniała przełączyc napęd na terenowy i utknęła w leśnej głuszy:).
Spider w nakarmionym przez Sorento Assistance tworze zwanym Disko, zechciał pomóc, jednak znów na przeszkodzie stanęło mu grono dzielnych czołgistów pod wodzą Cybera, który z natury stuningowany i wyposażony w chipa 175KM, jedną ręką trzymając kierę czołgu, drugą karmiąc własną córkę, bez wysiłku, nawet nie korzystając z SL, wyciągnął toyotę z opresji.
Wszystko było pięknie do chwili, gdy obecni na miejsc, zorientowali się, że Admina nie ma.
- Gdzie On jest? - padało pytanie -gdzie?
Na to pytanie mógł znać odpowiedz Piotr, bo jego wielce kolorowy czołg...miał zamontowany mod o nazwie "Jump jump" - po naciśnięciu przycisku auto wyskakiwało w górę na 20-30 metrów. Po kolejnym skoku krzyknął:- Mam, mam go!! Leci na Szczecin!
Tego już było dla braci czołgowej za wiele.
- Jak to na Szczecin? Co On tam zgubił? - pytali jeden przez drugiego. Na to wszystko posmutniały Adimo stwiedził:
- To moja wina, wydrukowałe, nie ten wariant roadbooka. Admin ze szczecina popędzi do Gdyni. Tam jest zadanie: uściskaj grabę Posejdona i złap 15 kilową rybę, na wędkę, bez haczyka.
Wtem Spider przypomniał sobie o turbodopalaniu. Wcisnął wszystkim po egzemplarzu. Zgraja czołgistów w zakurzonych czołgach, z Piotrowym na czele, Autorusa i Cybera w pierwszej piątce , Maski na końcu (ostatecznie nie mógł znieść zdrady Spidera) udała się w przyspieszonym tempie w kierunku Gdyni, by tam oczekiwać na przybycie wodza naczelnego w osobie Admina.
Ekipa w doskonałym szyku, z porykiwaniem czołgowych silników, zatrzymała się na plaży wskazanej przez znającego okolice Gallardo. W tym momencie do grupy dołączyła Beata, która na spotkanie jechała z północy przez południe:) Jej czołg lśnił, jakby dopiero co wywoskowany wprawna ręką poprzedniego właściciela, a był nim przywódca grupy z Zachodu, niejaki Karl, germanin.
Wszyscy oczekiwali przybycia Admina, który w amoku, nie myśląc co robi, uprowadził służbowe Sorento straży leśnej. Dobrze, że karmił czołgusia właściwym pokarmem:) Bo ten jadał wyłącznie PB95 lub nowszą wersję PB98.
Wtem na horyzoncie pojawił się Admin, w towarzystwie Wollysa. Ciągnęli na linach Posejdona, którego mina wyrażała wszystko. Córka Admina nie mogła uwierzyć w wyczyn własnego ojca.
Grupa czołgistów wydała triumfalny okrzyk Tylko jeden nie był w pełni szczęśliwy. Był nim Marcelo, uwięziony w domu przez niejakiego uszkodzonego obojczyka.
Gdy już wszystkim wydawało się , że historia dobiega końca i posiada szczęśliwe zakończenie, nagle podjechało nowe Sorento 2010.
Wysiadł z niego gość w garniturze i lekceważąco powiedział:
- Co wy wiecie o Sorento... Nic !!!
Na to wszyscy obecni parsknęli śmiechem.
- A co Ty wiesz?
_ Wszystko - odparł gość.
- Fajnie. To dlaczego właśnie zakopałeś się w piachu? Reduktorka nie ma? Łoł, super, napęd jedynie na tylne koła!
Gostek spochmurniał, ale nie mógł nie przyznać racji, mimo, iż był wysoko szkolonym pracownikiem ASO.
- No dobra - mruknął Adimo - ale zostało jeszcze jedno zadanie. Trzeba złapać tą rybkę.
Niewiele myśląc, mimo wysokiej gorączki, sięgnął do bagażnika swojego czołgu i wyciągnął największy zestaw do łowienia rybek mutantów. Obecnym opadły kopary.
Oprócz jednej, której operator zamiast łyżki miał olbrzymią wędkę na wieloryby .
Adimo stał zauroczony i postanowił ..
Na szczęście Maska włożył już SL i dał radę, właściwie dałby radę, gdyby nie kinetyk, którym Spider przywiązał się do Dyskoteki.
Ale od czego są przyjaciele z forum! Podjechali do Maski swoimi Czołgami, podczepili się linkami stalowymi i Spider stracił jedną nogę. Pytanie, czy zmienił zdanie, bo inaczej być nie mogło. Jednak noga Spidera szybko odrosła i teraz jedną nogę ma na Dyskotece, a drugą w czołgu.
Maska, który odjechał gdzieś na bok, bo z rozwalonym reduktorem niewiele mógł zdziałać, błyskawicznie przy pomocy innych czołgistów usprawnił reduktor i ....dalej robił TYLKO tyłem, bo modyfikacja była do kitu.
Jednak wbrew pozorom problem tkwił gdzie indziej i po jego usunięciu Spider znów został zapięty i ciągnięty po piachu i błocie:) Zapomniał jednak biedak, że nawet jego zdaniem wspaniałe Disko potrzebuje papu, stanął wiec na środku pola i zastanawiał się co dalej.
"Dupsko" uratowało mu Assistance, ale Sorento Assistance, więc Spider, z odrośniętą nogą, i nosem spuszczonym na kwintę, przyznał, że takiej braci jak czołgiści nie ma nigdzie
Tymczasem jeden z czołgistów, zwany Autorus, po wymianie kierunków na diodowe miał problem, ponieważ za każdym mrugnięciem pięknych, nowych kierunkowskazów z bagażnika wydobywał się złowieszczy szum, szept, który zdawał się mówić...... <<światła... więcej światła... szszszszszsz.... hhhhhhuuuuuuu, światła>>. Autorus miał zjeżony grzbiet, nogi trzęsły mu się tak, że jadący za nim Maska zauważył, że ktoś jedzie niejednostajnie...
Maska wykonał szybie obliczenia na swym nowym wielofunkcyjnym liczniku rajdowym. Po podaniu stałej Plancka i wyliczeniu liczby Pi z dokładnością do osiemnastego miejsca po przecinku wyliczył, że takie zmiany prędkości spowodowane są dwoma reflektorami Hella, dalekosiężnymi...
Ale Autorus o tym nie wiedział... Myślał, że wiezie nowe wtryski dla Admina, który mając skołatane nerwy, wypoczywał w sanatorium w Lądku Zdrój... Nagle, lewa noga zahaczyła o hamulec i...zahamował, Był tak zdziwiony, że zapomniał wyłączyć świateł i tu z pomocą pośpieszył Spider z nowym super akumulatorem żelowym, który jednak - wysłużony przez mundurowych - przyprawił Admina o skok ciśnienia, gdyż owe wtryski nie zostały dostarczone na czas...
Miarka się przebrała. Admin poszedł do marketu i kupił najszybszy skuter jaki mieli.
Córka Admina dziwiła się, że ojciec, z natury spokojny i rozważny, kupił najszybszy skuter. Admin, przy pomocy Cybera zrobił chip-tuning skutera, który od teraz popylał 127 km/h, założył SuperLock, czyli możliwość dołączenia napędu na przednie koło, od Spidera kupił set do liftu 3 cm... I tak oto wybrał się na III Zlot Sorento... Marzył jeszcze o osłonach, ale nie wiedział, jak je zamontować...
Natomiast córka Admina postanowiła wozem serwisowym Land Cruiserem pojechać skrycie za ojcem... jakże była zdziwiona, gdy po kilku kilometrach Admin niespodziewanie skręcił do lasu.
- Och noł, not maj dadi!!! - wyszeptała.
Ciekawość jednak była silniejsza od niej. Jakież było jej zdziwienie, gdy ujrzała ojca czule głaszczącego czarne sorento służb leśnych. Przemiła Pani strażnik, będąca kierowcą tegoż Sorento, pozwoliła Adminowi zasiąść za kierownica służbowego czołga. Admin, wniebowzięty, zupełnie zapomniał o podrasowanym skuterze. Natura była silniejsza, a przywiązanie do tego jednego, jedynego modelu koreańskiego samochodu wyższe, niż brak zaufania do umiejętności córki. Prowadzącej zresztą coś, co Sorento nawet nie przypomina:).
Zdumiona córka Admina, starając się dogonić ojca gnającego czarnym Sorento, zapomniała przełączyc napęd na terenowy i utknęła w leśnej głuszy:).
Spider w nakarmionym przez Sorento Assistance tworze zwanym Disko, zechciał pomóc, jednak znów na przeszkodzie stanęło mu grono dzielnych czołgistów pod wodzą Cybera, który z natury stuningowany i wyposażony w chipa 175KM, jedną ręką trzymając kierę czołgu, drugą karmiąc własną córkę, bez wysiłku, nawet nie korzystając z SL, wyciągnął toyotę z opresji.
Wszystko było pięknie do chwili, gdy obecni na miejsc, zorientowali się, że Admina nie ma.
- Gdzie On jest? - padało pytanie -gdzie?
Na to pytanie mógł znać odpowiedz Piotr, bo jego wielce kolorowy czołg...miał zamontowany mod o nazwie "Jump jump" - po naciśnięciu przycisku auto wyskakiwało w górę na 20-30 metrów. Po kolejnym skoku krzyknął:- Mam, mam go!! Leci na Szczecin!
Tego już było dla braci czołgowej za wiele.
- Jak to na Szczecin? Co On tam zgubił? - pytali jeden przez drugiego. Na to wszystko posmutniały Adimo stwiedził:
- To moja wina, wydrukowałe, nie ten wariant roadbooka. Admin ze szczecina popędzi do Gdyni. Tam jest zadanie: uściskaj grabę Posejdona i złap 15 kilową rybę, na wędkę, bez haczyka.
Wtem Spider przypomniał sobie o turbodopalaniu. Wcisnął wszystkim po egzemplarzu. Zgraja czołgistów w zakurzonych czołgach, z Piotrowym na czele, Autorusa i Cybera w pierwszej piątce , Maski na końcu (ostatecznie nie mógł znieść zdrady Spidera) udała się w przyspieszonym tempie w kierunku Gdyni, by tam oczekiwać na przybycie wodza naczelnego w osobie Admina.
Ekipa w doskonałym szyku, z porykiwaniem czołgowych silników, zatrzymała się na plaży wskazanej przez znającego okolice Gallardo. W tym momencie do grupy dołączyła Beata, która na spotkanie jechała z północy przez południe:) Jej czołg lśnił, jakby dopiero co wywoskowany wprawna ręką poprzedniego właściciela, a był nim przywódca grupy z Zachodu, niejaki Karl, germanin.
Wszyscy oczekiwali przybycia Admina, który w amoku, nie myśląc co robi, uprowadził służbowe Sorento straży leśnej. Dobrze, że karmił czołgusia właściwym pokarmem:) Bo ten jadał wyłącznie PB95 lub nowszą wersję PB98.
Wtem na horyzoncie pojawił się Admin, w towarzystwie Wollysa. Ciągnęli na linach Posejdona, którego mina wyrażała wszystko. Córka Admina nie mogła uwierzyć w wyczyn własnego ojca.
Grupa czołgistów wydała triumfalny okrzyk Tylko jeden nie był w pełni szczęśliwy. Był nim Marcelo, uwięziony w domu przez niejakiego uszkodzonego obojczyka.
Gdy już wszystkim wydawało się , że historia dobiega końca i posiada szczęśliwe zakończenie, nagle podjechało nowe Sorento 2010.
Wysiadł z niego gość w garniturze i lekceważąco powiedział:
- Co wy wiecie o Sorento... Nic !!!
Na to wszyscy obecni parsknęli śmiechem.
- A co Ty wiesz?
_ Wszystko - odparł gość.
- Fajnie. To dlaczego właśnie zakopałeś się w piachu? Reduktorka nie ma? Łoł, super, napęd jedynie na tylne koła!
Gostek spochmurniał, ale nie mógł nie przyznać racji, mimo, iż był wysoko szkolonym pracownikiem ASO.
- No dobra - mruknął Adimo - ale zostało jeszcze jedno zadanie. Trzeba złapać tą rybkę.
Niewiele myśląc, mimo wysokiej gorączki, sięgnął do bagażnika swojego czołgu i wyciągnął największy zestaw do łowienia rybek mutantów. Obecnym opadły kopary.
Oprócz jednej, której operator zamiast łyżki miał olbrzymią wędkę na wieloryby .
Adimo stał zauroczony i postanowił ..
-
- wiem wszystko
- Posty: 1640
- Wiek: 51
- Rejestracja: czwartek, 4 marca 2010, 22:00
- Skąd jesteś: Krasne k/ Rzeszowa
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Czarny
- Przebieg (km.): 146800
- Inny Samochód: Land Rover Discovery
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
Ale pojechaliśmy
Chylę czoło.
Chylę czoło.
Twardziele nie jedzą miodu, twardziele WYSYSAJĄ pszczoły
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
Adimo postanowił łapać potwora którego widział na zdjęciu z pobytu Admina na Mazurach. Spider doszedł do wniosku, że mimo wszystko czołgiści sa lepsi od LR i powrócił do korzeni
Na drodze Adimo, stanął jednak facet z sorento 2010. Ty jesteś guru od assistance, więc wykombinuj koleś jak mnie z tegow co wdepnąłem wyciągnąć. Adimo nie myśląc wykonał jeden telefon. Naraz odezwały sie telefony wswzystkich obecnych. Odebrali i usłyszeli pomożecie? jedynym odglosem który zapanował nad okolicą był głośny okrzyk: TAK Gromada czołgistów ruszyła ku młodszej i jednak uposledzonej wersji czołgu. Wyciągnięcie ofiary z objęć piasku, zajęło im mniej niż mrugnięcie okiem. Teraz przyszedł czas na wielkie łowy. Kukuł i maska, jako posiadajacy doświadczenie w pływaniu czołgiem, instruowani telepatycznie przez znawcę plaż Marcelo, dosiedli czołgów i z usmiechem na twarzy wjechali do wody, celem odcięcia potwornej rybie jedynej drogi odwrotu ...ale to już inna historia .
Koniec części I
PS. Drugi zaczynamy nie kopiując tekstu z pierwszego bo nam forum padnie
Na drodze Adimo, stanął jednak facet z sorento 2010. Ty jesteś guru od assistance, więc wykombinuj koleś jak mnie z tegow co wdepnąłem wyciągnąć. Adimo nie myśląc wykonał jeden telefon. Naraz odezwały sie telefony wswzystkich obecnych. Odebrali i usłyszeli pomożecie? jedynym odglosem który zapanował nad okolicą był głośny okrzyk: TAK Gromada czołgistów ruszyła ku młodszej i jednak uposledzonej wersji czołgu. Wyciągnięcie ofiary z objęć piasku, zajęło im mniej niż mrugnięcie okiem. Teraz przyszedł czas na wielkie łowy. Kukuł i maska, jako posiadajacy doświadczenie w pływaniu czołgiem, instruowani telepatycznie przez znawcę plaż Marcelo, dosiedli czołgów i z usmiechem na twarzy wjechali do wody, celem odcięcia potwornej rybie jedynej drogi odwrotu ...ale to już inna historia .
Koniec części I
PS. Drugi zaczynamy nie kopiując tekstu z pierwszego bo nam forum padnie
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
ROZDZIAŁ II
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy .........
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy .........
- cyber_human
- ASSISTANCE
- Posty: 3364
- Wiek: 48
- Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 09:16
- Skąd jesteś: POZnan* West Side
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: Silver/Pewter Gray
- Przebieg (km.): 298000
- Inny Samochód: motocykl BMW R1150GS
- Twoje poprzednie Sorento: nie sprzedam... robimy
- Been thanked: 5 times
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy...
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy...
SuperLock - pierwszy w Polsce
Lift 2": H&R, Koni Heavy Truck
Chip:140@175 KM, 320@390 Nm
Ja też nie znam się, nie umiem, nie rozumiem, a w ogóle, to mi się nie chce.
Wypieram się tego, co napisałem, zmieniam zdanie, kręcę i ściemniam.
Lift 2": H&R, Koni Heavy Truck
Chip:140@175 KM, 320@390 Nm
Ja też nie znam się, nie umiem, nie rozumiem, a w ogóle, to mi się nie chce.
Wypieram się tego, co napisałem, zmieniam zdanie, kręcę i ściemniam.
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz........
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz........
-
- wiem wszystko
- Posty: 1712
- Rejestracja: niedziela, 21 marca 2010, 12:04
- Skąd jesteś: Europa
- Rok: nie dotyczy
- Been thanked: 1 time
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale ...............
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale ...............
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wygladał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzic w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wygladał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzic w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie, skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału .
Admin w pełnym szoku wrzasnął : Marcelo8 Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił sie bardziej niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty gdy przypomniały mu sie słowa zimnego oka:"jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestrzszyło". Stanął wię obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem, zielonego, czy niebieskiego i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem go obserwował jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry ani cale? o co tu chodzi? Siła umysłu przeniusl sie do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? znów nie zdołałem go sfotografować . Nic to stwierdził, stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego. Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łąmanych gałęzi Juz miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły sie postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon A co to znowu zadumał się Admin? Muszę sie połaczyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni. Jak pomyślał tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda rudego Grześka z warszatu w którym naprawiał poprzednio czołgusia. nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana. Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy. Jak to tak? co to za fachowcy? toż to woła o pomstę do nieba. Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która jak przeczówał, napewno go poszukuje. Nie myślał już o losiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy rudego.
-- poniedziałek, 20 wrz 2010, 18:01 --
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie, skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału .
Admin w pełnym szoku wrzasnął : Marcelo8 Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił sie bardziej niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty gdy przypomniały mu sie słowa zimnego oka:"jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestrzszyło". Stanął wię obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem, zielonego, czy niebieskiego i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem go obserwował jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry ani cale? o co tu chodzi? Siła umysłu przeniusl sie do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? znów nie zdołałem go sfotografować . Nic to stwierdził, stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego. Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łąmanych gałęzi Juz miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły sie postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon A co to znowu zadumał się Admin? Muszę sie połaczyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni. Jak pomyślał tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda rudego Grześka z warszatu w którym naprawiał poprzednio czołgusia. nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana. Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy. Jak to tak? co to za fachowcy? toż to woła o pomstę do nieba. Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która jak przeczówał, napewno go poszukuje. Nie myślał już o losiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy rudego.
Dzień chylił się ku końcowi, kiedy silna grupa pod wezwaniem "co ja tam nie wjadę" na czele z laskami Admina dotarła na miejsce. Po drodze zabral się z nimi cyber, który własnie zakończył sprzątanie po nieudanym dolaniu płynów w narządy malutkiej cyberówny. Cała grupa dotarła do Smutnego Admina, którego wzrok mówił wiele, albo i więcej. Laski stwiewrdziły, że jada dalej, i pojechały. Admin przyglądał sie lesnym odstępom, kiedy radyjo zaskrzeczało. Laski maja problem. Biegiem udał się na współrzędne 35 punktu. A tam, stoi prawie w poprzeg srebrny smok z jakiejś japońskiej staji laski obok, a górka malutka, oj malutka, ale bokiem sie jechać nie da. Wsiadł więc za lejce nasz dzielny Admin, zapominając chwilowo o zemście i ruszył. W tym czasie Pajęczak, zza krzaka obserwował, całe zdarzenie, by muc uknuć sieć spisku, mającą na celu pogrążenie maski. Admin, gazował, przełaczał, nawet krzyczał, czy tak defakto znów spłoszył łosia. Na nic zdała sie pomoc cybera i maski, do przodu się nie dało. Podjął decyzję. cofamy, innaczej się nie da. Jak powiedzial tak zrobił. i cała grupa musiała sie wycofać bo nijak japońca nie dało sie minąć. Cyber i maska byli nie w sosie, nawet cyberówna nie chciala sie pogodzić z decyzją ojca dyrektora o wycofaniu. Ale jak mus to mus. Wykopawszy japońskiego smoka z małej dziurki, obserwowani przez Pajeczaka, udali sie przed siebie. Trzeba skończyć co sie zaczęło. W tym czasie Pajęczak już snuł plany pognębienia maski
Pozostała grupa wielbicieli czołgów, powoli kończyła przejazdy po lesie i wracała do kwaterunku, celem uzupełnienia zapasów paliwa i "wody". Prym wodziła Beata, która tak nawiasem mówiąc dała popalić co niekturym, zaprzęgając ich do siermiężnej pracy:) późnym wieczorem wszystcy byli na miejscu. Zmęczeni, ale jakże zadowoleni:) nikt nie widział łosia, więc chumor Admina tez ulegał zmianom
Nastała noc.
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie, skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału .
Admin w pełnym szoku wrzasnął : Marcelo8 Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił sie bardziej niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty gdy przypomniały mu sie słowa zimnego oka:"jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestrzszyło". Stanął wię obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem, zielonego, czy niebieskiego i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem go obserwował jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry ani cale? o co tu chodzi? Siła umysłu przeniusl sie do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? znów nie zdołałem go sfotografować . Nic to stwierdził, stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego. Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łąmanych gałęzi Juz miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły sie postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon A co to znowu zadumał się Admin? Muszę sie połaczyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni. Jak pomyślał tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda rudego Grześka z warszatu w którym naprawiał poprzednio czołgusia. nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana. Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy. Jak to tak? co to za fachowcy? toż to woła o pomstę do nieba. Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która jak przeczówał, napewno go poszukuje. Nie myślał już o losiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy rudego.
-- poniedziałek, 20 wrz 2010, 18:01 --
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie, skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału .
Admin w pełnym szoku wrzasnął : Marcelo8 Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił sie bardziej niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty gdy przypomniały mu sie słowa zimnego oka:"jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestrzszyło". Stanął wię obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem, zielonego, czy niebieskiego i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem go obserwował jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry ani cale? o co tu chodzi? Siła umysłu przeniusl sie do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? znów nie zdołałem go sfotografować . Nic to stwierdził, stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego. Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łąmanych gałęzi Juz miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły sie postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon A co to znowu zadumał się Admin? Muszę sie połaczyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni. Jak pomyślał tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda rudego Grześka z warszatu w którym naprawiał poprzednio czołgusia. nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana. Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy. Jak to tak? co to za fachowcy? toż to woła o pomstę do nieba. Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która jak przeczówał, napewno go poszukuje. Nie myślał już o losiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy rudego.
Dzień chylił się ku końcowi, kiedy silna grupa pod wezwaniem "co ja tam nie wjadę" na czele z laskami Admina dotarła na miejsce. Po drodze zabral się z nimi cyber, który własnie zakończył sprzątanie po nieudanym dolaniu płynów w narządy malutkiej cyberówny. Cała grupa dotarła do Smutnego Admina, którego wzrok mówił wiele, albo i więcej. Laski stwiewrdziły, że jada dalej, i pojechały. Admin przyglądał sie lesnym odstępom, kiedy radyjo zaskrzeczało. Laski maja problem. Biegiem udał się na współrzędne 35 punktu. A tam, stoi prawie w poprzeg srebrny smok z jakiejś japońskiej staji laski obok, a górka malutka, oj malutka, ale bokiem sie jechać nie da. Wsiadł więc za lejce nasz dzielny Admin, zapominając chwilowo o zemście i ruszył. W tym czasie Pajęczak, zza krzaka obserwował, całe zdarzenie, by muc uknuć sieć spisku, mającą na celu pogrążenie maski. Admin, gazował, przełaczał, nawet krzyczał, czy tak defakto znów spłoszył łosia. Na nic zdała sie pomoc cybera i maski, do przodu się nie dało. Podjął decyzję. cofamy, innaczej się nie da. Jak powiedzial tak zrobił. i cała grupa musiała sie wycofać bo nijak japońca nie dało sie minąć. Cyber i maska byli nie w sosie, nawet cyberówna nie chciala sie pogodzić z decyzją ojca dyrektora o wycofaniu. Ale jak mus to mus. Wykopawszy japońskiego smoka z małej dziurki, obserwowani przez Pajeczaka, udali sie przed siebie. Trzeba skończyć co sie zaczęło. W tym czasie Pajęczak już snuł plany pognębienia maski
Pozostała grupa wielbicieli czołgów, powoli kończyła przejazdy po lesie i wracała do kwaterunku, celem uzupełnienia zapasów paliwa i "wody". Prym wodziła Beata, która tak nawiasem mówiąc dała popalić co niekturym, zaprzęgając ich do siermiężnej pracy:) późnym wieczorem wszystcy byli na miejscu. Zmęczeni, ale jakże zadowoleni:) nikt nie widział łosia, więc chumor Admina tez ulegał zmianom
Nastała noc.
- Murzyn1313
- expert
- Posty: 5427
- Wiek: 42
- Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 01:33
- Skąd jesteś: Afryka :)
- Silnik: 3.8 i V6 (260KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: nie dotyczy
- Rok: nie dotyczy
- Przebieg (km.): 120000
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 10 times
- Kontaktowanie:
Re: Gra forumowa - skojarzenia - tworzenie opowiadania :)
maska pisze:dała popalić co niekturym
ale kolega spieder vel two u będzie wściekły
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Opowiadanie: "Co?! Ja tam nie wjadę??"
W tym samym czasie gdy Adimo z resztą drużyny myślał jak tu złapać potworną rybę Beata przemierzała górskie szlaki .
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie, skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału .
Admin w pełnym szoku wrzasnął : Marcelo8 Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił sie bardziej niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty gdy przypomniały mu sie słowa zimnego oka:"jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestrzszyło". Stanął wię obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem, zielonego, czy niebieskiego i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem go obserwował jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry ani cale? o co tu chodzi? Siła umysłu przeniusl sie do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? znów nie zdołałem go sfotografować . Nic to stwierdził, stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego. Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łąmanych gałęzi Juz miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły sie postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon A co to znowu zadumał się Admin? Muszę sie połaczyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni. Jak pomyślał tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda rudego Grześka z warszatu w którym naprawiał poprzednio czołgusia. nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana. Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy. Jak to tak? co to za fachowcy? toż to woła o pomstę do nieba. Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która jak przeczówał, napewno go poszukuje. Nie myślał już o losiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy rudego.
Dzień chylił się ku końcowi, kiedy silna grupa pod wezwaniem "co ja tam nie wjadę" na czele z laskami Admina dotarła na miejsce. Po drodze zabral się z nimi cyber, który własnie zakończył sprzątanie po nieudanym dolaniu płynów w narządy malutkiej cyberówny. Cała grupa dotarła do Smutnego Admina, którego wzrok mówił wiele, albo i więcej. Laski stwiewrdziły, że jada dalej, i pojechały. Admin przyglądał sie lesnym odstępom, kiedy radyjo zaskrzeczało. Laski maja problem. Biegiem udał się na współrzędne 35 punktu. A tam, stoi prawie w poprzeg srebrny smok z jakiejś japońskiej staji laski obok, a górka malutka, oj malutka, ale bokiem sie jechać nie da. Wsiadł więc za lejce nasz dzielny Admin, zapominając chwilowo o zemście i ruszył. W tym czasie Pajęczak, zza krzaka obserwował, całe zdarzenie, by muc uknuć sieć spisku, mającą na celu pogrążenie maski. Admin, gazował, przełaczał, nawet krzyczał, czy tak defakto znów spłoszył łosia. Na nic zdała sie pomoc cybera i maski, do przodu się nie dało. Podjął decyzję. cofamy, innaczej się nie da. Jak powiedzial tak zrobił. i cała grupa musiała sie wycofać bo nijak japońca nie dało sie minąć. Cyber i maska byli nie w sosie, nawet cyberówna nie chciala sie pogodzić z decyzją ojca dyrektora o wycofaniu. Ale jak mus to mus. Wykopawszy japońskiego smoka z małej dziurki, obserwowani przez Pajeczaka, udali sie przed siebie. Trzeba skończyć co sie zaczęło. W tym czasie Pajęczak już snuł plany pognębienia maski
Pozostała grupa wielbicieli czołgów, powoli kończyła przejazdy po lesie i wracała do kwaterunku, celem uzupełnienia zapasów paliwa i "wody". Prym wodziła Beata, która tak nawiasem mówiąc dała popalić co niekturym, zaprzęgając ich do siermiężnej pracy:) późnym wieczorem wszystcy byli na miejscu. Zmęczeni, ale jakże zadowoleni:) nikt nie widział łosia, więc chumor Admina tez ulegał zmianom
Nastała noc.
Admin miał sen ..........nagle obudził sie i wtedy wszystko zrozumiał . Wiedział już dlaczego maska wrócił na drugi dzień na drogę , której nie pokonaliśmy poprzedniego dnia. Teraz nagle wszystko stało się jasne , jak mógł wczesniej tego nie zauważyć .
Maska zawsze wraca tam gdzie był , bo jest ..............łosiem
Nie dawała za wygraną , wiedziała , że musi sie jej udać , od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale... Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił sie ...łoś .
Ej..powiedział .....słyszałem , że ktoś chce mnie poznać ...Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa , więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął ....niezłą masz taczkę ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia iż gości u Ciebie Kenwood klasyka może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss i nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach , co , Zlot a mnie tam jeszcze niema . Wsiadła w Sorento , gaz do dechy aż zajęczały żółte sprężyny .
O czymś zapomniałam , szeptała , tylko o czym . Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8 , szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi . Marcelo8 ...marcelo8 ...woła , ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem, nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał sie w pobliską miejsca zlotu puszcze. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia . Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie, skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału .
Admin w pełnym szoku wrzasnął : Marcelo8 Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił sie bardziej niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty gdy przypomniały mu sie słowa zimnego oka:"jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestrzszyło". Stanął wię obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem, zielonego, czy niebieskiego i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem go obserwował jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry ani cale? o co tu chodzi? Siła umysłu przeniusl sie do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? znów nie zdołałem go sfotografować . Nic to stwierdził, stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego. Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łąmanych gałęzi Juz miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły sie postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon A co to znowu zadumał się Admin? Muszę sie połaczyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni. Jak pomyślał tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda rudego Grześka z warszatu w którym naprawiał poprzednio czołgusia. nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana. Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy. Jak to tak? co to za fachowcy? toż to woła o pomstę do nieba. Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która jak przeczówał, napewno go poszukuje. Nie myślał już o losiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy rudego.
Dzień chylił się ku końcowi, kiedy silna grupa pod wezwaniem "co ja tam nie wjadę" na czele z laskami Admina dotarła na miejsce. Po drodze zabral się z nimi cyber, który własnie zakończył sprzątanie po nieudanym dolaniu płynów w narządy malutkiej cyberówny. Cała grupa dotarła do Smutnego Admina, którego wzrok mówił wiele, albo i więcej. Laski stwiewrdziły, że jada dalej, i pojechały. Admin przyglądał sie lesnym odstępom, kiedy radyjo zaskrzeczało. Laski maja problem. Biegiem udał się na współrzędne 35 punktu. A tam, stoi prawie w poprzeg srebrny smok z jakiejś japońskiej staji laski obok, a górka malutka, oj malutka, ale bokiem sie jechać nie da. Wsiadł więc za lejce nasz dzielny Admin, zapominając chwilowo o zemście i ruszył. W tym czasie Pajęczak, zza krzaka obserwował, całe zdarzenie, by muc uknuć sieć spisku, mającą na celu pogrążenie maski. Admin, gazował, przełaczał, nawet krzyczał, czy tak defakto znów spłoszył łosia. Na nic zdała sie pomoc cybera i maski, do przodu się nie dało. Podjął decyzję. cofamy, innaczej się nie da. Jak powiedzial tak zrobił. i cała grupa musiała sie wycofać bo nijak japońca nie dało sie minąć. Cyber i maska byli nie w sosie, nawet cyberówna nie chciala sie pogodzić z decyzją ojca dyrektora o wycofaniu. Ale jak mus to mus. Wykopawszy japońskiego smoka z małej dziurki, obserwowani przez Pajeczaka, udali sie przed siebie. Trzeba skończyć co sie zaczęło. W tym czasie Pajęczak już snuł plany pognębienia maski
Pozostała grupa wielbicieli czołgów, powoli kończyła przejazdy po lesie i wracała do kwaterunku, celem uzupełnienia zapasów paliwa i "wody". Prym wodziła Beata, która tak nawiasem mówiąc dała popalić co niekturym, zaprzęgając ich do siermiężnej pracy:) późnym wieczorem wszystcy byli na miejscu. Zmęczeni, ale jakże zadowoleni:) nikt nie widział łosia, więc chumor Admina tez ulegał zmianom
Nastała noc.
Admin miał sen ..........nagle obudził sie i wtedy wszystko zrozumiał . Wiedział już dlaczego maska wrócił na drugi dzień na drogę , której nie pokonaliśmy poprzedniego dnia. Teraz nagle wszystko stało się jasne , jak mógł wczesniej tego nie zauważyć .
Maska zawsze wraca tam gdzie był , bo jest ..............łosiem
- cyber_human
- ASSISTANCE
- Posty: 3364
- Wiek: 48
- Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 09:16
- Skąd jesteś: POZnan* West Side
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: Silver/Pewter Gray
- Przebieg (km.): 298000
- Inny Samochód: motocykl BMW R1150GS
- Twoje poprzednie Sorento: nie sprzedam... robimy
- Been thanked: 5 times
- Kontaktowanie:
Re: Opowiadanie: "Co?! Ja tam nie wjadę??"
Ale, że masz na myśli, że wraca tam, gdzie został wystraszony???
SuperLock - pierwszy w Polsce
Lift 2": H&R, Koni Heavy Truck
Chip:140@175 KM, 320@390 Nm
Ja też nie znam się, nie umiem, nie rozumiem, a w ogóle, to mi się nie chce.
Wypieram się tego, co napisałem, zmieniam zdanie, kręcę i ściemniam.
Lift 2": H&R, Koni Heavy Truck
Chip:140@175 KM, 320@390 Nm
Ja też nie znam się, nie umiem, nie rozumiem, a w ogóle, to mi się nie chce.
Wypieram się tego, co napisałem, zmieniam zdanie, kręcę i ściemniam.
- cyber_human
- ASSISTANCE
- Posty: 3364
- Wiek: 48
- Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 09:16
- Skąd jesteś: POZnan* West Side
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: Silver/Pewter Gray
- Przebieg (km.): 298000
- Inny Samochód: motocykl BMW R1150GS
- Twoje poprzednie Sorento: nie sprzedam... robimy
- Been thanked: 5 times
- Kontaktowanie:
Re: Opowiadanie: "Co?! Ja tam nie wjadę??"
W tym samym czasie, gdy Adimo z resztą drużyny myślał, jak tu złapać potworną rybę, Beata przemierzała górskie szlaki.
Nie dawała za wygraną , wiedziała, że musi się jej udać, od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale...
Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił się... łoś.
- Ej - powiedział - słyszałem, że ktoś chce mnie poznać.
Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa, więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął: - niezłą masz taczkę, ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia, iż gości u Ciebie Kenwood, klasyka, może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss. I nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach.
- Co? Zlot a mnie tam jeszcze nie ma? - Wsiadła w Sorento, gaz do dechy, aż zajęczały żółte sprężyny.
- O czymś zapomniałam, szeptała, tylko o czym?
Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8, szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi.
- Marcelo8 ...marcelo8 ... - woła, ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu - złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna.
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał się w pobliską miejsca zlotu puszczę. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia. Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału.
Admin w pełnym szoku wrzasnął - Marcelo8!! Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił się bardziej, niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem. Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty. gdy przypomniały mu się słowa zimnego oka: "jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestraszyło". Stanął więc obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem zielonego czy niebieskiego - i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem obserwował, jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry. ani cale? O co tu chodzi? Siłą umysłu przeniósł się do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a.
- Hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? Znów nie zdołałem go sfotografować... Nic to - stwierdził - stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego.
Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łamanych gałęzi. Już miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły się postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon.
- A co to znowu?- zadumał się Admin. - Muszę sie połączyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni.
Jak pomyślał, tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda Rudego Grześka z warsztatu, w którym naprawiał poprzednio czołgusia nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana.
Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy.
- Jak to tak? Co to za fachowcy? Toż to woła o pomstę do nieba!
Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która - jak przeczuwał - na pewno go poszukuje. Nie myślał już o łosiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy Rudego.
Dzień chylił się ku końcowi, kiedy silna grupa pod wezwaniem: "Co, ja tam nie wjadę?" na czele z Laskami Admina dotarła na miejsce. Po drodze zabrał się z nimi Cyber, który właśnie zakończył sprzątanie po nieudanym dolaniu płynów w narządy malutkiej Cyberówny. Cała grupa dotarła do smutnego Admina, którego wzrok mówił wiele, albo i więcej.
Laski stwierdziły, że jadą dalej, i pojechały. Admin przyglądał się leśnym ostępom, kiedy radyjo zaskrzeczało.
- Laski mają problem!
Biegiem udał się na współrzędne 35 punktu. A tam, stoi prawie w poprzek srebrny smok z jakiejś japońskiej stali, Laski obok, a górka malutka, oj malutka, ale bokiem się jechać nie da. Wsiadł więc za lejce nasz dzielny Admin, zapominając chwilowo o zemście, i ruszył. W tym czasie Pajęczak zza krzaka obserwował całe zdarzenie, by uknuć sieć spisku, mającą na celu pogrążenie Maski. Admin gazował, przełączał, nawet krzyczał, czyli znów spłoszył łosia.
Na nic zdała się pomoc Cybera i Maski, do przodu się nie dało. Podjął wiec decyzję.
- Cofamy, inaczej się nie da. - Jak powiedział, tak zrobił.
I cała grupa musiała się wycofać, bo nijak japońca nie dało się minąć. Cyber i Maska byli nie w sosie, nawet Cyberówna nie chciała się pogodzić z decyzją Ojca Dyrektora o wycofaniu. Ale jak mus, to mus.
Wykopawszy japońskiego smoka z małej dziurki, obserwowani przez Pajęczaka, udali się przed siebie. Trzeba skończyć, co się zaczęło. W tym czasie Pajęczak znów snuł plany pognębienia Maski.
Pozostała grupa wielbicieli czołgów powoli kończyła przejazdy po lesie i wracała do kwaterunku, celem uzupełnienia zapasów paliwa i "wody". Prym wodziła Beata, która tak nawiasem mówiąc, dała popalić co niektórym, zaprzęgając ich do siermiężnej pracy:)
Późnym wieczorem wszyscy byli na miejscu. Zmęczeni, ale jakże zadowoleni:) Nikt nie widział łosia, więc humor Admina też ulegał zmianom.
Nastała noc.
Admin miał sen ..........nagle obudził się i wtedy wszystko zrozumiał. Wiedział już, dlaczego Maska wrócił następnego dnia na drogę, której nie pokonaliśmy poprzedniego dnia. Teraz nagle wszystko stało się jasne, jak mógł wcześniej tego nie zauważyć?
Maska zawsze wraca tam gdzie był, bo jest ..............łosiem!
I stało się: Maska zdał sobie sprawę, zrozumiał, że jest Łosiem... Gdy to do niego dotarło - zmarł... zmarł ze śmiechu... On łosiem? Łosiem? Nie ma mocnych, przecież nie wsiadłby z tym czymś dużym na głowie do samochodu... Do Czołgu swojego... On? Łoś? Hahahhaha.... Maska leży na ziemi i zmiera...
Zmarłszy, odrodził się jak feniks, lecz nie z popiołów, a z piachu, błota i kamieni, tych, które znajdowały się w małej dziurce...
I oto powstaje: nasz nowy Maska, Sir Maska... Numer oo16... 16 bo 4x4...
Sir Maska, numer seryjny oo16. Z licencją na off-road'owanie...
Zaczyna się nowa przygoda... To jak przełom w Gwiezdnych Wojnach, jak Powrót Jedi... W naszej trylogii będzie to Powrót Sir Maski, numer seryjny oo16: kryptonim: "Ja tam nie wjadę??"
Oto przed nami nowe, czyste karty historii...
Nie dawała za wygraną , wiedziała, że musi się jej udać, od tego zależy jej dobre samopoczucie...
Szlaki górskie przemierzała swoim Czołgiem, stuningowanym dość poważnie przez Germańca, którego czytelnik pobieżnie poznał w poprzednim rozdziale...
Na tę wyprawę Czołg Beaty dostał nowe, grube, klockowane, off-roadowe opony.
Pierwszy dzień wyprawy Beaty dobiegał końca, gdy nagle przed jej samochodem wyłonił się... łoś.
- Ej - powiedział - słyszałem, że ktoś chce mnie poznać.
Beata z powodu opuszczonej szczęki nie była w stanie powiedzieć ani słowa, więc łoś pokiwał tylko głową i znikając za drzewami szepnął: - niezłą masz taczkę, ale pochwal się audio słyszałem od niedźwiedzia, iż gości u Ciebie Kenwood, klasyka, może na GPS-ie będzie zaznaczony nowy wodopój wywalczony przez Greenpiss. I nie zapomnij , że jutro Zlot !!!!!
Beacie pokazały się gwiazdy w oczach.
- Co? Zlot a mnie tam jeszcze nie ma? - Wsiadła w Sorento, gaz do dechy, aż zajęczały żółte sprężyny.
- O czymś zapomniałam, szeptała, tylko o czym?
Pod Kielcami w ostatniej chwili spostrzegła wjazd do domu Marcelo8, szybkim ruchem kierownicy przecięła dwa pasy i ostro hamując zatrzymała się u jego drzwi.
- Marcelo8 ...marcelo8 ... - woła, ale Marcelo w tym czasie przebywał w szpitalu - złamany obojczyk po walce z chorwackim autochtonem nie wyglądał za dobrze. Hospitalizacja była niestety niezbędna.
Tymczasem Admin, usłyszawszy o łosiu, udał się w pobliską miejsca zlotu puszczę. Planował sprawdzić w rzeczywistości zasłyszany sposób na łosia. Dosiadł swego odrzutowego skuterka i zniknął w leśnej głuszy.
Jakież było jego zdziwienie, gdy - zamiast oczekiwanego łosia - zobaczył przemykającego pod krzakami Marcelo8, który poczuwszy zew lasu, uciekł ze szpitala, zabierając ze sobą zagipsowany obojczyk oraz towarzysza niedoli z sąsiedniego łóżka. Marcelo8 i jego wierny towarzysz z dwiema nogami w gipsie skradali się, śledząc łosia i jego towarzysza w postaci spec oringu na tylną oś wału.
Admin w pełnym szoku wrzasnął - Marcelo8!! Marcelo przystanął, rzucił w Admina gipsem z barku i oddalił się bardziej, niż pośpiesznie za uciekającą uszczelką/oringiem. Towarzysz Marcela wystartował jak z procy, czym przestraszył łosia. Admin stał jak wryty. gdy przypomniały mu się słowa zimnego oka: "jak przestraszysz łosia, to odbiegnie, ale wróci by zobaczyć co go przestraszyło". Stanął więc obok krzaczka koloru raz pomarańczowego, innym razem zielonego czy niebieskiego - i wyczekiwał.
Marcelo w tym czasie dopadł umykający oring i z niedowierzaniem obserwował, jakież toto ma wymiary? Ani to milimetry. ani cale? O co tu chodzi? Siłą umysłu przeniósł się do domowego zacisza, by w spokoju przemyśleć małe co nieco.
Admin stał i czekał, stał i nawet nie drgnął, gdy skojarzył, iż stoi w punkcie 35 roadbook'a.
- Hmmm, a jak przez tą dziurę w ziemi łoś nie wróci? Znów nie zdołałem go sfotografować... Nic to - stwierdził - stoję i czekam.
W tym czasie ekipa lasek Admina, wraz z towarzyszącymi jej czołgami, gnała przez las, w poszukiwaniu zaginionego.
Admin stał nadal wpatrując się w zarośla, gdy usłyszał trzask łamanych gałęzi. Już miał pstrykać zdjęcie, gdy z za krzaka wytoczyły się postrzępione oringi z wtrysków jego czołga, wraz z miedzianymi podkładkami, poganiane przez silikon.
- A co to znowu?- zadumał się Admin. - Muszę sie połączyć telepatycznie z czołgiem, może coś się wyjaśni.
Jak pomyślał, tak zrobił i po chwili już wiedział, że banda Rudego Grześka z warsztatu, w którym naprawiał poprzednio czołgusia nie założyła nowych oringów i podkładek, celem oszczędzenia na kilkanaście butelek przedniego kasztelana.
Admina zalała krew, mroczki przed oczyma i inne owady grasujące w okolicy.
- Jak to tak? Co to za fachowcy? Toż to woła o pomstę do nieba!
Zasmucony przysiadł pod drzewkiem w oczekiwaniu na córkę, która - jak przeczuwał - na pewno go poszukuje. Nie myślał już o łosiu, w jego głowie rodził się plan zemsty na niewydarzonych mechanikach z bandy Rudego.
Dzień chylił się ku końcowi, kiedy silna grupa pod wezwaniem: "Co, ja tam nie wjadę?" na czele z Laskami Admina dotarła na miejsce. Po drodze zabrał się z nimi Cyber, który właśnie zakończył sprzątanie po nieudanym dolaniu płynów w narządy malutkiej Cyberówny. Cała grupa dotarła do smutnego Admina, którego wzrok mówił wiele, albo i więcej.
Laski stwierdziły, że jadą dalej, i pojechały. Admin przyglądał się leśnym ostępom, kiedy radyjo zaskrzeczało.
- Laski mają problem!
Biegiem udał się na współrzędne 35 punktu. A tam, stoi prawie w poprzek srebrny smok z jakiejś japońskiej stali, Laski obok, a górka malutka, oj malutka, ale bokiem się jechać nie da. Wsiadł więc za lejce nasz dzielny Admin, zapominając chwilowo o zemście, i ruszył. W tym czasie Pajęczak zza krzaka obserwował całe zdarzenie, by uknuć sieć spisku, mającą na celu pogrążenie Maski. Admin gazował, przełączał, nawet krzyczał, czyli znów spłoszył łosia.
Na nic zdała się pomoc Cybera i Maski, do przodu się nie dało. Podjął wiec decyzję.
- Cofamy, inaczej się nie da. - Jak powiedział, tak zrobił.
I cała grupa musiała się wycofać, bo nijak japońca nie dało się minąć. Cyber i Maska byli nie w sosie, nawet Cyberówna nie chciała się pogodzić z decyzją Ojca Dyrektora o wycofaniu. Ale jak mus, to mus.
Wykopawszy japońskiego smoka z małej dziurki, obserwowani przez Pajęczaka, udali się przed siebie. Trzeba skończyć, co się zaczęło. W tym czasie Pajęczak znów snuł plany pognębienia Maski.
Pozostała grupa wielbicieli czołgów powoli kończyła przejazdy po lesie i wracała do kwaterunku, celem uzupełnienia zapasów paliwa i "wody". Prym wodziła Beata, która tak nawiasem mówiąc, dała popalić co niektórym, zaprzęgając ich do siermiężnej pracy:)
Późnym wieczorem wszyscy byli na miejscu. Zmęczeni, ale jakże zadowoleni:) Nikt nie widział łosia, więc humor Admina też ulegał zmianom.
Nastała noc.
Admin miał sen ..........nagle obudził się i wtedy wszystko zrozumiał. Wiedział już, dlaczego Maska wrócił następnego dnia na drogę, której nie pokonaliśmy poprzedniego dnia. Teraz nagle wszystko stało się jasne, jak mógł wcześniej tego nie zauważyć?
Maska zawsze wraca tam gdzie był, bo jest ..............łosiem!
I stało się: Maska zdał sobie sprawę, zrozumiał, że jest Łosiem... Gdy to do niego dotarło - zmarł... zmarł ze śmiechu... On łosiem? Łosiem? Nie ma mocnych, przecież nie wsiadłby z tym czymś dużym na głowie do samochodu... Do Czołgu swojego... On? Łoś? Hahahhaha.... Maska leży na ziemi i zmiera...
Zmarłszy, odrodził się jak feniks, lecz nie z popiołów, a z piachu, błota i kamieni, tych, które znajdowały się w małej dziurce...
I oto powstaje: nasz nowy Maska, Sir Maska... Numer oo16... 16 bo 4x4...
Sir Maska, numer seryjny oo16. Z licencją na off-road'owanie...
Zaczyna się nowa przygoda... To jak przełom w Gwiezdnych Wojnach, jak Powrót Jedi... W naszej trylogii będzie to Powrót Sir Maski, numer seryjny oo16: kryptonim: "Ja tam nie wjadę??"
Oto przed nami nowe, czyste karty historii...
SuperLock - pierwszy w Polsce
Lift 2": H&R, Koni Heavy Truck
Chip:140@175 KM, 320@390 Nm
Ja też nie znam się, nie umiem, nie rozumiem, a w ogóle, to mi się nie chce.
Wypieram się tego, co napisałem, zmieniam zdanie, kręcę i ściemniam.
Lift 2": H&R, Koni Heavy Truck
Chip:140@175 KM, 320@390 Nm
Ja też nie znam się, nie umiem, nie rozumiem, a w ogóle, to mi się nie chce.
Wypieram się tego, co napisałem, zmieniam zdanie, kręcę i ściemniam.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości