Reportaż z IIZlotu - miał być krótki, ale....

25.09.2009

Moderator: Moderator

Wiadomość
Autor
Betina
teraz jestem
teraz jestem
Posty: 535
Rejestracja: czwartek, 4 marca 2010, 21:48
Skąd jesteś: KRAKÓW
Silnik: 3.5 V6 (195KM)LPG
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD
Rok: 2006
Kolor: Indigo Blue
Been thanked: 2 times

Reportaż z IIZlotu - miał być krótki, ale....

#1 Postautor: Betina » wtorek, 9 marca 2010, 22:17

spider2you

Miało być krótko na prośbę Admina, ale jakoś mi ręka poleciała i wyszło tak.....


II Zlot użytkowników forum


Stało się!! Znowu!! Niemożliwe, stało się możliwe!! Ludzie się dogadali!!
W naszym kochanym kraju graniczy to z „cudem nad Wisłą”, a w Naszej forumowej społeczności jest to OCZYWISTE – zorganizowaliśmy II już Zlot Polskiego Klubu Sorento, skupionego wokół forum użytkowników Sorento.
To, że się udało, to na film się nadaje...... no dobrze, czemu nie. Kręcimy!!!


Miejsce akcji – okolice Kielc - Borków, Chęciny, Kurozwęki
Czas – 25-27 wrzesień 2009
Reżyser – marcelo8
Aktorzy – Admin (założyciel forum i najstarszy stażem aktor) z żonką, kukul z rodzinką, Adimo i maska z lepszymi połówkami, rodzynka Betina_t z tajemniczym M i dzieciaczkami, mariokak z córcią, nienadaniec też z dziećmi, para do pary merkury76 i merkurowa, kopia2 z partnerką, kuba z żoną i samotny, tym razem, spider2you.

Dzień pierwszy – PRZYJAZD
Ładna i słoneczna pogoda, późne popołudnie, godzina 17.03, senna podkielecka miejscowość Borków, spokojny dom o numerze 110. Właścicielka powoli, a nawet bardzo powoli, przygotowuje rodzinie kolacje, kroi chleb i w zwolnionym tempie smaruje go świeżym wiejskim masłem, gdy nagle ciszę mąci przyjazd dużego, złotego wozu na kieleckich blachach. Wyskakują z niego dwaj dziarscy faceci w wieku około 30 lat i od razu biegną do właścicielki proszą lub wręcz żądając przygotowania grilla, kiełbasek i sałatek na przyjazd kilkunastu podobnych do tych, którym oni przyjechali, pojazdów, które przybędą z różnych stron kraju.
Pani z domu nr 110 wietrząc złoty (lub Zloty) interes, rzuca nóż od masła na podłogę i biegiem leci na podwórze szykować grilla i ognisko.
Cięcie.
Powolny zachód słońca nad miejscowością, słychać w oddali odgłos silnika diesla, tak charakterystyczny pomruk pracy turbiny i wjeżdża pierwsze srebrno-szare Sorento ze Ślaska. To kolega kukul z rodziną, jako pierwszy parkuje swoje nowiusieńkie autko przed domem zdziwionej gospodyni, która sama nie do końca wiedziała na co się decyduje ulegając namową marcelo8.
Jeszcze turbina dobrze się nie zatrzymała swoich łopatek, gdy za zakrętu wjechało czarne auto ze spiderem2you za kołkiem. Szybkie męskie przywitania twardych facetów – tutaj słowa są zbyteczne, jak u prawdziwych zdobywców wystarczy męski uścisk dłoni. Spojrzenie prosto w oczy mówi więcej niż 100 słów – najazd na zachód słońca i... Cięcie.
Szybka migawka z wjazdu kolejnych herosów 4 kółek – nienadaniec w srebrzystej slicznie orurowanej bryczce, niebieska laleczka a za kółkiem Betina_t-eczka, złoty kolejny na Zloty czyli Admin, kolejna czarnulka z miasta paliwa czyli Płocka - mariokak, szara maska a w środku kolega maska, potem srebrna strzała driftowa – kopia2 oraz Adimo - długowłosy jeździec z dalekiej północy. Cięcie.
Najazd na przerażoną i zatroskaną minę gospodyni, mówiący... gdzie ja ich położę spać oraz …. kto tak źle zaparkował!!!! Potem najazd na suto zastawione stoły, jadłem i napojem przednim zwanym potocznie „księzycówką”. Cięcie, gdyż więcej można pokazać dopiero po 23.00

Dzień drugi – WYPRAWA WODNA
Poranna rosa na trawach, psy samotnie pałętające się po okolicy i ludzie szykujący się do sobotnich zajęć, a w tle 9 Sorento skąpanych w promieniach wstającego słońca.
Najazd na powolnie, tym razem bardzo powolnie smarującą kanapki gospodynię domu o numerze 110 i wiadomo już, że …. śniadanie będzie gdzie indziej. Cała ekipa Sorento-Maniaków wyrusza na wielką przygodę, którą zaplanował na dziś Reżyser wyprawy marcelo8. Jego tajemnicze i zarazem szelmowskie spojrzenie nie wróży uczestnikom wiele dobrego, ale to twardzi ludzie, więc są gotowi na najstraszniejsze, ale to dopiero nadejdzie....
Nie świadomi czekających ich wrażeń ustawiają swoje stalowe rumaki do pamiątkowego zdjęcia, gdy nadjeżdża kolejny 12 już uczestnik – zielona łódź niepodwodna z Łodzi – kuba. Tradycyjne męskie powitania są tutaj na miejscu. Kilka pstryknięć migawki i głodni eksplorerzy kieleckich szlaków ruszają szukając ciepłej porannej kawy i strawy. Cięcie.
Wjazd w poświacie słońca 12 aut do Kielc wywołuje tak wielkie poruszenie, że nawet ludzie nie do końca kompletnie ubrani, jak na przykład pani w domu 11 A, wylegają na balkony i przed domy, aby podziwiać to nieczęsto spotykane zjawisko... Najazd na balkon w domu 11A i Cięcie.
Zamek w Chęcinach wita uczestników i zarazem przytłacza swoją wielkością, a wdrapanie się na sam szczyt sprawia im odrobinę przejściowych trudności lecz widok z wieży zamkowej rekompensuje im poniesione trudy wspinaczki. Uśmiechy na ich twarzach mówią same za siebie.
Pamiątkowe zdjęcie na tle aut i ruin zamku przyciąga gapiów, którzy jeszcze w życiu nie widzieli
w jednym miejscu tylu ślicznotek. Auta ruszają dalej. Cięcie.
Szutrowa droga, gdzieś na krańcach miasta Kielce. W oddali widać unoszące się tumany kurzu i wynurzający się w oddali nos Sorento, najpierw jedno, potem kolejne i jeszcze tak 10 razy. Przejazd przed kamerą w kurzu i Cięcie.
Widok z wnętrza ostatniego auta przez przednią szybę pokazuje kawalkadę auta jadących po głębokich piaszczystych dołach, do miejsca nazwanego potem złowieszczo GÓRĄ PŁACZU.
Piaszczyste wzniesienie o pochyleniu coś koło 45 stopni powoduje u jednych uśmiechy, u innych lekka konsternację, u innych zaś chęć ucieczki.
Najodważniejsi i najbardziej dziarscy Zlociarze ruszają do walki. Cięcie.
Widok z góry wzniesienia. Pierwsze auta już są ustawione na górze – wygrały, w kolejnych użytkownicy włączają reduktory i z impetem w głąb, a raczej w przód ruszają. Koła grzęzną w piachu, maska idzie w niebo, a dziewczyny piszczą z przerażenia i zadowolenia. Przednia zabawa nie podoba się jednak jednemu z tubulców, który wyrósł dosłownie spod ziemi, a ściślej traktora. Merkurowa ma opracowany sposób na takie chwile – kilka błyskotek i spokój – jak to z tubylcami.
Cięcie.
Sorenta ruszają na pierwszą swoją dzisiejszą przeprawę wodną, niewinna kałuża daje wiele emocji i zabawy, gdyż rozpryski wody są nie tylko widowiskowe, ale i odrobinę myją auta z kurzu, jedna to dopiero przedsmak tego co nasz Reżyser przygotował na dzisiejsze popołudnie. To co wyłania się oczom kierowców, powoduje zastrzyk adrenaliny, który daje mięśniom sygnał do mocniejszego zaciśnięcia palców na kierownicy. Woda jest co raz głębsza, a kierowca coraz mocnej zaciska palce na skórzanej obręczy koła kierowniczego.
Najpierw po połowy koła, potem od ¾, a na końcu zakrywa całe koło, a nawet wlewa się na maskę – maski. Adrenalina uderza w trzewia, strach miesza się zadowoleniem, a Sorento jak czołg brnie dalej. Tylko zapach z reduktora uświadamia kierowcy, że przeszkoda została pokonana. Twarze uczestników są tak uśmiechnięte po przebyciu tej przeszkody, jak twarzyczki dzieci, które pierwszy raz w swoim życiu widzą prezenty pod choinką, bo to był bardzo dobry prezent dla wszystkich od marcelo8. Cięcie.
Widok driftującego kopi2 bezcenne, z resztę mnie zapłacisz w Borkowie 110. Ściemnienie.

Dzień trzeci – ŻUBROLANDIA
Słuchać szuranie kapci po dywanie oraz odgłosy porannej toalety, to Zlotowicze szykują się do ostatniego dnia swoich kieleckich wojaży. Smacznie wyglądające potrawy na stole oraz rześkie spojrzenia ludzi ze Zlotu mówią wyraźnie o tym, że są gotowi na kolejne ciekawe przeżycia w niedzielny poranek i przedpołudnie. Cięcie.
Zbliżenie na żubra, spokojnie skubiącego trawkę, bo dobrze jest posiedzieć przy nim.... jednak powiększenie planu pokazuje ładną linię przodów Sorento, jak zwykle zaparkowanych jeden obok drugiego na parkingu. Oczy żubra nie są już spokojne...
Kopia2 ujeżdżający elektronicznego powoduje poruszenie u żywych istot, gdyż te dostojne zwierzęta nie do końca wierzą w to, że nie będą następne.... Cięcie.
Odgłos spadającej kropli na kamienną posadzkę i ciemność, to uczucie przytłoczenia i opuszczenia musiało towarzyszyć złoczyńcom zamkniętym w podziemnych zamku w Kurozwekach. Po zniknięciu nagle przewodniczki większość miała nieodparte wrażanie, że to ostatnie chwile wolności, jednak magiczne światełko w oddali dało nadzieję na ocalenie. Piękne wnętrza zamku, tak nieziemsko odmienne od surowości lochów, doją tylko mglisty obraz tamtych czasów, jednak Zlotowicze-Sorenciarze są szczęśliwi, że nie żyją w dawnej epoce, gdyż najgorszy jest fakt, że nie było wtedy SORENTO.
Dzieci biegają wśród zwierzątek w okolicznym mini Zoo, a króliki i wietnamskie świnki dają się głaskać i dokarmiać specjałami wyciągniętymi z plecaków. Cięcie.
Pożegnanie następuje długo, kobiety szlochają, obiecując kolejne odwiedziny i podając sobie na prędce przepisy na swoje popisowe cista i desery, mężczyźni kręcą głowami z niedowierzaniem, że to już koniec. Obiecują sobie kolejne spotkanie możliwie najszybciej – może już na Sylwestra??? Odjeżdżające Sorento w promieniach zachodzącego słońca, jak w kultowych westernach i filmach akcji.
Napisy końcowe.
THE END,
FINE,
KONIEC

Betina
teraz jestem
teraz jestem
Posty: 535
Rejestracja: czwartek, 4 marca 2010, 21:48
Skąd jesteś: KRAKÓW
Silnik: 3.5 V6 (195KM)LPG
Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
Napęd: 4 WD
Rok: 2006
Kolor: Indigo Blue
Been thanked: 2 times

Re: Reportaż z IIZlotu - miał być krótki, ale....

#2 Postautor: Betina » wtorek, 9 marca 2010, 22:18

Admin

Spider , w życiu już Cię nie poproszę o napisanie " KRÓTKIEGO " streszczenia .
Krótkie to znaczy krótkie!!!!! .
Teraz muszę wyciąć z tego co 10 linijkę resztę skasować i wysłać do KIA .


Wróć do „II ZLOT KIA SORENTO”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości