Mam taki problem. Od jakiegoś czasu słyszalem w swoim czołgu wycie z lewego przedniego koła. Pomyślałem, że czeka mnie wymiana łożyska. Jednak przedwczoraj jadąc przy lekko uchylonym oknie usłyszałem metaliczne pukanie. Kiedy naciskałem hamulec to cichło. Od razu przyszło mi do głowy, że to pewnie klocki się kończą i maja luz przez który stukają i lekko ocieraja o tarcze. Szybko zostało to zweryfikowane ponieważ następnego dnia rano. Ruszam, nic się nie dzieje. Przyspieszyłem zaczyna wyć ale dużo bardziej niż wcześniej i mało tego robi się coraz gorzej, czuje na kierownicy ze auto jedzie jakoś toporniej nie wiem jak to opisać. Spieszyłem się więc trochę gazu i jest coraz gorzej. Szczególnie na rondach. Przejechałem tak 4 kilometry, załatwiłem swoje wsiadam zaczynam jechać i nagle słyszę przeraźliwie wycie pomieszane z dźwiękiem jak by zębatka coś mieliła.
od razu się zatrzymałem patrze pod auto nic wszystko na mieć trzyma się. Pakuje się w auto i do warsztatu. Przez połowę drogi słyszę przerażające dźwięki wycia i mielenia który po jednym z hamowan zupełnie ustają. Totalnie nic. Nówka auto. Dzisiaj w warsztacie, sprawdzone zostało całe zawieszenie, łożyska i niby wszystko jest okej. Został im do sprawdzenia zacisk gdzie podobno takie objawy może dać łoże zacisku. Ma ktoś może doświadczenie w tej materii? I jak by się jednak okazało, że to to czy ma ktoś na zbyciu zacisk do 3.8?
