Przywiozłem sobie od wujka z Niemiec . Własnego


Miałem też własne miejsce parkingowe , czasami stawiałem obok Sorento .
Pewnego razu , w zimie, spadł na niego olbrzymi kloc lodu z dachu . Był tak duży , że wbił silnik w chodnik .
Auto poszło do kasacji , ubezpieczyciel budynku wypiął się . Nie walczyłem , bo jego wartość rynkowa była znikoma.