Sorcia II z guziorem Start Stop nie odpala
: niedziela, 22 marca 2015, 19:52
Zaczęło się tak: Czasami po naciśnięciu guziora S-S słychać tylko szczęk przekaźników i bendiksu i.... nic. Drugi raz wciśnięcie guziora i pali. Potem było coraz gorzej, aż w sobotę zbuntowała się całkowicie
Pierwsze podejrzenia padły na rozrusznik - wyraźnie słychać i czuć jak bendiks się załącza i nic. Profilaktyczna wymiana przekaźników nie pomogła. Akumulator sprawdzony. Podmiana aku. na wszelki wypadek też nic. Dziś wpadłem na pomysł zwarcia zworą zamiast przekaźnika. Jakież było moje zdziwienie gdyż rozrusznik normalnie zakręcił. Po włączeniu guziorem zapłonu odpalił metoda na zworkę bez problemu. Ki wuj? Podłączyłem się miernikiem zamiast cewki przekaźnika (przekaźnik wyjęty). Hamulec, guzior i pojawiło się napięcie (ale tylko 10V ) i było ok 10s. Czyli załączył rozrusznik i jak po 10s silnik nie zaskoczył to wyłączył. O co kaman? Podlutowałem kabelki do przekaźnika (na cewkę) wsadziłem na miejsce, miernik , hamulec, guzior i... pstryknęło bendiksem miernik pokazał że na moment jakieś napięcie się pokazało (miernik prościutki cyfrowy więc bez szans na wyłapanie ile było) i nic. Sprawdzałem parę razy - zawsze to samo.
Czyli. Jak jest przekaźnik to napięcie na cewce przekaźnika pojawia się na ułamek sekundy i znika. Proces rozruchu zostaje zakończony (zapalają się podświetlenie zegarów i deski wygaszane podczas rozruchu). po wyjęciu przekaźnika na stykach cewki pojawia się napięcie ale tylko ok 10V i proces rozruchu trwa normalnie ok 10s i zostaje przerwany z powodu braku uruchomienia silnika.
Jeśli przy rozruchu bez przekaźnika zewrę zworą to rozrusznik kręci normalnie silnik zapala, ALE proces uruchamiania zostaje zakończony natychmiast po zwarciu a nie dopiero po uruchomieniu silnika.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Pierwsze podejrzenia padły na rozrusznik - wyraźnie słychać i czuć jak bendiks się załącza i nic. Profilaktyczna wymiana przekaźników nie pomogła. Akumulator sprawdzony. Podmiana aku. na wszelki wypadek też nic. Dziś wpadłem na pomysł zwarcia zworą zamiast przekaźnika. Jakież było moje zdziwienie gdyż rozrusznik normalnie zakręcił. Po włączeniu guziorem zapłonu odpalił metoda na zworkę bez problemu. Ki wuj? Podłączyłem się miernikiem zamiast cewki przekaźnika (przekaźnik wyjęty). Hamulec, guzior i pojawiło się napięcie (ale tylko 10V ) i było ok 10s. Czyli załączył rozrusznik i jak po 10s silnik nie zaskoczył to wyłączył. O co kaman? Podlutowałem kabelki do przekaźnika (na cewkę) wsadziłem na miejsce, miernik , hamulec, guzior i... pstryknęło bendiksem miernik pokazał że na moment jakieś napięcie się pokazało (miernik prościutki cyfrowy więc bez szans na wyłapanie ile było) i nic. Sprawdzałem parę razy - zawsze to samo.
Czyli. Jak jest przekaźnik to napięcie na cewce przekaźnika pojawia się na ułamek sekundy i znika. Proces rozruchu zostaje zakończony (zapalają się podświetlenie zegarów i deski wygaszane podczas rozruchu). po wyjęciu przekaźnika na stykach cewki pojawia się napięcie ale tylko ok 10V i proces rozruchu trwa normalnie ok 10s i zostaje przerwany z powodu braku uruchomienia silnika.
Jeśli przy rozruchu bez przekaźnika zewrę zworą to rozrusznik kręci normalnie silnik zapala, ALE proces uruchamiania zostaje zakończony natychmiast po zwarciu a nie dopiero po uruchomieniu silnika.
Ma ktoś jakiś pomysł?