Germanfest International Chotowa 2015

[Michał]

W weekend 8-10 Maj 2015 miałem okazję uczestniczyć na zlocie GERMANFEST w Chotowej niedaleko Tarnowa. Impreza na którą od dawna chciałem pojechać i w końcu się udało. Niestety, tylko jako pasażer, ale warto było. Nie jest to typowy zlot aut BMW jak np coroczne spędy w Toruniu. Tutaj organizator, BMW-Syndykat, prowadzi wcześniej, poprzez forum, selekcję aut. Tym razem ich liczbę ograniczono do 150, ale podobno było ok 200. Oczywiście wszystkie (no moim zdaniem prawie wszystkie) były poddane jedynym słusznym dla BMW modyfikacjom czyli nisko i szeroko. Stanowiły czołówkę aut na polskiej scenie BMW. Było też kilka aut z Białorusi, Rosji i Ukrainy.
Kilka moich zdjęć:
Tym pięknym egzemplarzem e30 325es pojechaliśmy:

i kilka poglądowych:



Gdyby ktoś chciał zobaczyć więcej to może zajrzeć np tu:
http://nocnytarnow.pl/galeria/09052015- ... &catpage=1

[Hessus]

Impreza pewnie była świetna i ciekawie się tyle aut prezentowało... ale BMW jest chyba jedynym autem, którego nie chciałbym mieć, nie chciałbym takowym jeździć - po prostu bym się wstydził

[lol]

Impreza pewnie była świetna i ciekawie się tyle aut prezentowało... ale BMW jest chyba jedynym autem, którego nie chciałbym mieć, nie chciałbym takowym jeździć - po prostu bym się wstydził

Ja tam nie lubię niemieckiej motoryzacji, może i technicznie jest OK ale stylistycznie to porażka z powodu ergonomii. BMW kojarzy mi się z bandziorami, dorobkiewiczami a E 36 z wiejskimi cwaniakami.

[tommy]

A ja lubię niemiecką motoryzację. Czołgi mają najlepsze....

[Madej]

Na pewno fajny zlocik
Miałem kiedyś okazje taka e30 po tuningu jechać do Wiednia.(Moje auto było w naprawie-pozyczyl mi kuzyn ,maniak BMW)Wrazenia nie zapomniane,opony prawie sliki,deszcz i jazda bez trzymanki. Po powrocie madejowa stwierdzila ze już nie chce BMW

Ogladalem fotki... fajne

[Michał]

Powtarzacie ciągle stereotypy, że BMW (zwłaszcza starsze modele) to auta dresiarzy, gangsterów i ogólnie ludzi, którzy nie powinni nigdy zasiadać za kierownicą samochodu. Niestety jeszcze trochę jest w tym prawdy. Wystarczy, aby ktoś odwiedził jeden z corocznych Ogólnopolskich Zlotów BMW w Toruniu gdzie główną atrakcją jest chyba ciągłe palenie gumy. Ale tam wjedzie każdy, nawet nie posiadając auta tej marki. Napisałem swój post właśnie po to, by pokazać Wam, że są też ludzie, dla których jest to pasja i hmm styl życia. Jasne, że i tam byli tacy, których nazywam "zawód: syn tatusia". Ale takich na szczęście poznałem tam niewielu. Reszta to zakręceni pozytywnie ludzie, którzy o swojej pasji mogą gadać godzinami. Najgorsze jest to, że media też podkręcają stereotypy. Czemu zawsze gdy w wypadku uczestniczy auto tej marki jest napisane: "Kierowca BMW..." a często gdy opisywany jest wypadek aut innych marek to piszą tylko: "Kierujący autem..."

[Admin]

Każda pasja jest fajna.
Tutaj widać auta starsze, zadbane i odrestaurowane , lub takie których nie szkoda na "palenie gumy"
Pierwszy raz widziałem "palenie gumy w Sorento na którymś zlocie jak zrobił to kopia2 .
Szczęka mi opadła bo nie spodziewałem się , że Sorento potrafi.

[sextasy]

Odnośnie stereotypów - kilka ładnych lat temu jeździliśmy rządówką E38 750 w wersji long. Ponieważ mamy psa( a dokładnie sunię),który uwielbia szaleć i potrzebuje sporo ruchu, regularnie jeździliśmy z nią do lasu, nad wodę itp. W co się człowiek ubiera jak planuje zabawę z psem? W dres To dopiero był stereotyp- para dresiarzy, pitbull i czarne BMW

[sextasy]

O tak Powinniśmy mieć na szybie naklejkę "Typowy właściciel BMW" Swoją drogą nawet lubiłem to auto( a zwłaszcza te 300 koników pod maską ).Za to Grażyna dostawała szału jak jej przyszło nim jeździć.

[Konto usunięte]

Faktycznie, jak pisze sextasy, są skojarzenia BMW i żołnierzy mafii Dorzucę tutaj swoją historię. Parę ładnych lat temu podczas wakacyjnego wyjazdu nad morze zabłądziliśmy przejeżdżając przez Warszawę, więc w drodze powrotnej wpadliśmy na genialny pomysł żeby przed Warszawą "wsiąść na ogon" jakiegoś Tira, z rejestracją z południa, który nas po prostu przez miasto przeprowadzi. Niestety nie miałem CB, żeby kogoś poprosić o pomoc, ale zauważyłem dostawczego Lublina z krakowskimi numerami, za którym zacząłem sobie spokojnie jechać. Po pewnym czasie jadący przede mną samochód zaczął nagle przyśpieszać, zmieniać pasy ruchu bez sygnalizacji, na skrzyżowaniach ze środkowego pasa skręcać w lewo.... on po prostu zaczął mi uciekać. Nie zastanawiając się wiele, rozpocząłem pościg, muszę tutaj dodać, że był środek nocy i jechałem ciemnym BMW 520 Pomyśleliśmy, że gość to jakiś wariat, a on po prostu przestraszył się i myśląc, że ściga go mafijne auto, wyduszał z tego Lublina całą moc żeby ujść z życiem Podróż przebiegała w dość szybkim tempie, więc niedługo byliśmy już na wylocie z miasta, tam wyprzedziłem mojego "pilota", mrugnąłem awaryjnymi i każdy pojechał w swoją stronę.
A jeśli o samo auto chodzi, to nie miałem 300, ale tylko 150 koni, a auto śmigało, mimo przebiegu ok 300 tys km i "nie chciało" się psuć. Sprzedałem, bo się po prostu znudziło.

[sextasy]

No się chłopina musiał nieźle strachu najeść I jeszcze to jakże wiele znaczące mrugnięcie światłami na koniec. Prawie jak komunikat-" Uważaj, mam cię na oku". Biedny Lublin pewnie ledwo rzęził

[Michał]

O tak Powinniśmy mieć na szybie naklejkę "Typowy właściciel BMW" Swoją drogą nawet lubiłem to auto( a zwłaszcza te 300 koników pod maską ).Za to Grażyna dostawała szału jak jej przyszło nim jeździć.

hahaha miałem chyba podobnie
Jakiś czas temu przez ok 2lata miałem czarne e38 4,4l. Mieliśmy wtedy huskiego i często jeździliśmy z nim za miasto lub na Mazury nad jezioro by się wyszalał. Ludzie dziwnie się przyglądali gdy czarna beemka wjeżdżała głębiej w las i po jakimś czasie wyjeżdżała. Dodam, że miałem ciemne szyby więc nie bardzo było widać kto w środku jedzie i czy taki sam skład wraca Poza tym na trasy auto wymarzone. W mieście za to ostro dawało po portfelu pod dystrybutorem z Pb.

[sextasy]

O tak, mina ludzi spotkanych podczas wyjeżdżania z lasu- bezcenna Spalanie... no cóż Jak pisałem było to auto rządowe- opancerzone, z kuloodpornymi szybami,wzmacnianą podłogą i silnikiem 5,4l i mnóstwem innych gadżetów. Ważyło tyle,co czołg i paliło też jak czołg Moja żona nie znosiła nim jeździć głównie z jednego powodu. Jest filigranową kobietą i ledwie ją było widać zza kierownicy tego krążownika. I zazwyczaj bywało tak, że wszelkiej maści"młodzi, gniewni" widząc "babę" na zamiejscowych czyli oczywiście "wiejskich" blachach, dostawali małpiego rozumu.Koniecznie usiłowali sprawdzić czy ma dobry refleks i hamulce i pokazać jej jak jeżdżą "prawdziwi kierowcy". Do tego zaczepki na światłach i inne takie tam. A że auto wzbudzało spore zainteresowanie to zdażały jej się różne,nie zawsze miłe, sytuacje. Dlatego też po jakimś czasie przesiadła się za stery jeepa