Fasolka
: środa, 22 lipca 2015, 17:55
Życie jest ciekawe , pełne niespodzianek , na każdym kroku jest coś ciekawego, trzeba tylko mieć w sobie trochę dziecka, rozejrzeć się lub...po prostu wyjść po zakupy
Dział warzywny w supermarkecie , patrzę fasolka po 5.99 zł . Pomyślałem - kupię .
Mam czas , nie śpieszy mi się , więc stanąłem sobie w kąciku, gdzie wystawiona była fasolka i wybieram .
Każdą biorę do ręki , oglądam , odkładam te z plamkami a biorę nieskazitelnie czyste .
Po chwili , no może nie takiej krótkiej bo miałem już 3/4 siatki , słyszę głos - jaka ta fasolka brzydka ...
Zerknąłem dyskretnie, kobieta , w średnim wieku , nie odzywam się . Liczę skrzynki z fasolką . 12 . Dwanaście wielkich , wypełnionych po brzegi skrzynek z fasolką a ta stoi przy mnie , ociera się i nie może oderwać wzroku od mojej torby z fasolkami.
Sapie zła . Bierze garść , odkłada , zaczyna już wybierać fasolki spod mojej torby . Patrzę jeszcze raz , cały rząd 11 skrzynek pusty , nikogo nie ma a przy mojej tłok , muszę zrobić krok w bok bo już czuję ramię na swoim ramieniu. Dalej już tylko buraki . Przez chwilę myślę aby przejść do pierwszej skrzynki oddalonej o kilka metrów ode mnie ale rezygnuję . Podnoszę torbę z fasolką, nagle atmosfera gęstnieje, czuję, że moja przezroczysta i w końcu nie taka mocna torebka spali się wkrótce jak od spojrzenia bazyliszka . Obejmuję ją jednak pewnym chwytem i idę zważyć . Właściwie nie tyle idę co uciekam. Kładę na wagę i oddycham z ulgą . Niechcący wciskam guzik banany . Muszę się jeszcze uspokoić . Powtarzam procedurę , wychodzi 1.006 kg za 6 zł i 03 grosze. Odkładam do koszyka , rozglądam się jeszcze chwilę czy nikt nie chce mnie napaść i idę do kasy..
Dzisiaj wieczorem fasolka na kolację ...
Dział warzywny w supermarkecie , patrzę fasolka po 5.99 zł . Pomyślałem - kupię .
Mam czas , nie śpieszy mi się , więc stanąłem sobie w kąciku, gdzie wystawiona była fasolka i wybieram .
Każdą biorę do ręki , oglądam , odkładam te z plamkami a biorę nieskazitelnie czyste .
Po chwili , no może nie takiej krótkiej bo miałem już 3/4 siatki , słyszę głos - jaka ta fasolka brzydka ...
Zerknąłem dyskretnie, kobieta , w średnim wieku , nie odzywam się . Liczę skrzynki z fasolką . 12 . Dwanaście wielkich , wypełnionych po brzegi skrzynek z fasolką a ta stoi przy mnie , ociera się i nie może oderwać wzroku od mojej torby z fasolkami.
Sapie zła . Bierze garść , odkłada , zaczyna już wybierać fasolki spod mojej torby . Patrzę jeszcze raz , cały rząd 11 skrzynek pusty , nikogo nie ma a przy mojej tłok , muszę zrobić krok w bok bo już czuję ramię na swoim ramieniu. Dalej już tylko buraki . Przez chwilę myślę aby przejść do pierwszej skrzynki oddalonej o kilka metrów ode mnie ale rezygnuję . Podnoszę torbę z fasolką, nagle atmosfera gęstnieje, czuję, że moja przezroczysta i w końcu nie taka mocna torebka spali się wkrótce jak od spojrzenia bazyliszka . Obejmuję ją jednak pewnym chwytem i idę zważyć . Właściwie nie tyle idę co uciekam. Kładę na wagę i oddycham z ulgą . Niechcący wciskam guzik banany . Muszę się jeszcze uspokoić . Powtarzam procedurę , wychodzi 1.006 kg za 6 zł i 03 grosze. Odkładam do koszyka , rozglądam się jeszcze chwilę czy nikt nie chce mnie napaść i idę do kasy..
Dzisiaj wieczorem fasolka na kolację ...