Miro - mój kącik kulinarny
: wtorek, 27 maja 2014, 15:59
Witam.
Poza żonką którą kocham najbardziej, zakochałem się w Sorento, ale kocham również hobby, którym jest przygotowywanie własnych wędlin i gotowanie.
Lubię wymyślać nowe potrawy i czasami nawet nieźle mi to wychodzi.
Może kogoś z Was zarażę domowymi wędlinkami.
Ich wyrób nie jest czymś kosmicznym i każdy da sobie z tym rade, a rozkosz dla podniebienia ogromna.
Dla osób które chcą spróbować swoich sił niedawno założyłem bloga i z tego co widzę po wpisach warto było.
Znajdziecie go pod tym linkiem:
http://wyrobydomowe.blog.pl/
Na początek pokaże coś bardzo prostego, coś co bez żadnych nakładów można już dziś zrobić w domu.
Przepis przez przypadek wpadł w moje ręce i od razu został wykonany.
Jest to dojrzewająca polędwiczka wieprzowa w przyprawach i soli, bardzo dobrze oddająca swój smak z dodatkiem pifka.
Tu znajdziecie przepis:
Było to tak.
Przyszła do mnie klientka, porozmawialiśmy i w trakcie rozmowy podała przepis na polędwiczkę soloną, doprawioną kolorowym pieprzem i .. tyle.
Polędwiczka ma wisieć tydzień, czyli około siedem dni, a potem pozostaje skonsumować.
Przepis wydał mi się podejrzany, ponieważ raz że bajecznie prosty, a dwa, że tylko używa się samej soli i pieprzu kolorowego.
Zapytałem o peklosól, odpowiedź …. NIE, tylko sama sól.
No cóż świat do odważnych należy, więc do roboty.
Zakupiłem polędwiczkę.
Solidnie posoliłem z każdej możliwej strony.
Doprawiłem zgodnie z radą zmiażdżonym w moździerzu kolorowym pieprzem i ile sił w rękach miałem, wbiłem pieprz do mięsa.
Polędwiczkę powiesiłem w swojej spiżarce …. trochę za dumna nazwa, ale jest to pomieszczenie obok kuchni, nie ogrzewane tym samym chłodniejsze.
Pomyślałem, że warto by polędwiczkę otulić gazą, szmatką albo pończochą, Jednak nic nie znalazłem i tak sobie wisiała.
Na drugi dzień mimo braku osłony z materiału nic nie spadło, nic nie odpadło z polędwiczki ….
Powierzchnia jak widać na zdjęciu powyżej obsuszyła się, nic nie cieknie, nic nie kalpie, a co ma wisieć wisi.
Dziś kolejny dzień wiszenia i dalej staję się ciemniejsza i bardziej obsycha,
Minęły dopiero trzy dni, pozostały dobre cztery dni, a mnie już korciło żeby skosztować.
Mimo wszystko grzecznie poczekam do końca
A więc tak to wyglądał po pięciu dniach …… siódmego nie doczekała.
Czas pokroić i skonsumować
A tak wygląda polędwiczka pod światełko:
Reasumując i cytując słowa lepszej połowy czyli mojej kochanej żonki …… coś wspaniałego.
Nie będę zaprzeczał, mi też bardzo smakowało.
Teraz po udanej wersji z soloną polędwiczką, zrobię polędwiczkę najpierw zapeklowaną.
Smacznego ……
Cały artykuł :
http://wyrobydomowe.blog.pl/category/pr ... ka-solona/
A tak wygląda gotowa:
Polecam Miro.
Poza żonką którą kocham najbardziej, zakochałem się w Sorento, ale kocham również hobby, którym jest przygotowywanie własnych wędlin i gotowanie.
Lubię wymyślać nowe potrawy i czasami nawet nieźle mi to wychodzi.
Może kogoś z Was zarażę domowymi wędlinkami.
Ich wyrób nie jest czymś kosmicznym i każdy da sobie z tym rade, a rozkosz dla podniebienia ogromna.
Dla osób które chcą spróbować swoich sił niedawno założyłem bloga i z tego co widzę po wpisach warto było.
Znajdziecie go pod tym linkiem:
http://wyrobydomowe.blog.pl/
Na początek pokaże coś bardzo prostego, coś co bez żadnych nakładów można już dziś zrobić w domu.
Przepis przez przypadek wpadł w moje ręce i od razu został wykonany.
Jest to dojrzewająca polędwiczka wieprzowa w przyprawach i soli, bardzo dobrze oddająca swój smak z dodatkiem pifka.
Tu znajdziecie przepis:
Było to tak.
Przyszła do mnie klientka, porozmawialiśmy i w trakcie rozmowy podała przepis na polędwiczkę soloną, doprawioną kolorowym pieprzem i .. tyle.
Polędwiczka ma wisieć tydzień, czyli około siedem dni, a potem pozostaje skonsumować.
Przepis wydał mi się podejrzany, ponieważ raz że bajecznie prosty, a dwa, że tylko używa się samej soli i pieprzu kolorowego.
Zapytałem o peklosól, odpowiedź …. NIE, tylko sama sól.
No cóż świat do odważnych należy, więc do roboty.
Zakupiłem polędwiczkę.
Solidnie posoliłem z każdej możliwej strony.
Doprawiłem zgodnie z radą zmiażdżonym w moździerzu kolorowym pieprzem i ile sił w rękach miałem, wbiłem pieprz do mięsa.
Polędwiczkę powiesiłem w swojej spiżarce …. trochę za dumna nazwa, ale jest to pomieszczenie obok kuchni, nie ogrzewane tym samym chłodniejsze.
Pomyślałem, że warto by polędwiczkę otulić gazą, szmatką albo pończochą, Jednak nic nie znalazłem i tak sobie wisiała.
Na drugi dzień mimo braku osłony z materiału nic nie spadło, nic nie odpadło z polędwiczki ….
Powierzchnia jak widać na zdjęciu powyżej obsuszyła się, nic nie cieknie, nic nie kalpie, a co ma wisieć wisi.
Dziś kolejny dzień wiszenia i dalej staję się ciemniejsza i bardziej obsycha,
Minęły dopiero trzy dni, pozostały dobre cztery dni, a mnie już korciło żeby skosztować.
Mimo wszystko grzecznie poczekam do końca
A więc tak to wyglądał po pięciu dniach …… siódmego nie doczekała.
Czas pokroić i skonsumować
A tak wygląda polędwiczka pod światełko:
Reasumując i cytując słowa lepszej połowy czyli mojej kochanej żonki …… coś wspaniałego.
Nie będę zaprzeczał, mi też bardzo smakowało.
Teraz po udanej wersji z soloną polędwiczką, zrobię polędwiczkę najpierw zapeklowaną.
Smacznego ……
Cały artykuł :
http://wyrobydomowe.blog.pl/category/pr ... ka-solona/
A tak wygląda gotowa:
Polecam Miro.