Nietypowy Skansen w Nowej Suchej
Moderator: Moderator
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
Nietypowy Skansen w Nowej Suchej
Skansen w Nowej Suchej – niezwykła historia walki o ratowanie zabytków. Czy udana? Trudno powiedzieć. Jechaliśmy do skansenu w Nowej Suchej jak na każdą inną wycieczkę, bardzo lubimy skanseny i stare drewniane zabytki a przede wszystkim wiatraki a wyjechaliśmy pod ogromnym wrażeniem historii tego miejsca oraz uczuciem , że być może jesteśmy tu ostatni raz, że miejsce to nie doczeka już przyszłego roku. Pierwsze zaskoczenie spotkało nas od razu po wyjściu z samochodu. Po pierwsze: jakie wspaniałe zabytki! Po drugie: jakie to wszystko zaniedbane! Dowiedzieliśmy się , że właścicielka ma 80 lat, utrzymuje to wszystko z własnej emerytury i już nie ma na to czasu ani siły. Miejsce to jest o tyle niezwykle , że w przeciwieństwie do innych skansenów możesz wszystkiego dotknąć, usiąść nawet na krześle, choć ja się nie odważyłem , bo wyglądało jakby miało sto lat i pewnie tyle miało. Za to zafascynowało mnie mydło, leżące na starej wadze w kuchni... Wokoło dużo polskości i patriotyzmu, książki i listy od znanych osób. Jeszcze żaden skansen nie zrobił na mnie takiego wrażenia, czułem się jakbym cofnął się w czasie a cała historia jaką sobą opowiadał ten skansen nie została tknięta ręką człowieka. Żadnych alejek, koszy na śmiecie, nic co mogło by rozpraszać zadumę o naszej historii. Wszędzie można było wejść, wszędzie zajrzeć , choć bardzo trzeba było uważać. Mimo, że wiele rzeczy groziło zawaleniem wchodziło się do nich jak do Tajemniczego Ogrodu. Gdy minąłem drzwi Dworku, po raz pierwszy mnie zamurowało i tak już zostało do końca. Do tego stopnia, że jak już skończyliśmy zwiedzać spojrzeliśmy na siebie i gdy powiedziałem idziemy jeszcze raz, nikt nie protestował...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości