Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Moderator: Moderator
-
- ASSISTANCE
- Posty: 2447
- Wiek: 47
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 09:03
- Skąd jesteś: Czę100chowa
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: srebrny/grafitowy
- Przebieg (km.): 219000
- Inny Samochód: SHILTON
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 10 times
- Kontaktowanie:
Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Jeszcze kilkanaście lat temu właściciele aut sami mogli wykonać podstawowe czynności obsługowe i proste naprawy. Obecnie decydują się na to wyłącznie odważni. Skąd ta zamiana? Producenci motoryzacyjni ukryli pod maską szereg min. Jeżeli trafisz na jedną z nich, twoje auto i tak będzie musiało zjawić się w ASO.
Producenci motoryzacyjni w pierwszej kolejności ograniczają możliwość samodzielnego wykonania obsługi serwisowej auta, utrudniając dostęp do poszczególnych mechanizmów. Dla przykładu termostat jest zatapiany maksymalnie głęboko w konstrukcję jednostki napędowej, poszczególne pompy trafiają do najciemniejszych zakątków komory silnika, a wycieraczek nie da się nawet dotknąć bez wysunięcia ich ze szpary między szybą a maską w trybie serwisowym (Audi A8). Idealnym przykładem komplikowania życia automobilistów jest Smart, który ma opinię tzw. auta patentowego. Gdy kierowca zna sprytny sposób na dostanie się do części, z wymianą pójdzie bardzo szybko. Jeżeli nie, może się męczyć całymi godzinami!
Rozrząd? Musi trafić od strony skrzyni biegów!
Problem zaczyna dotyczyć również napędu rozrządu. Jeszcze dekadę temu pasek (ewentualnie łańcuch) był umieszczany w takim miejscu, aby mechanik miał do niego maksymalnie łatwy dostęp. Teraz producenci mają w nosie względy praktyczne. Volkswagen Passat i większość modeli Audi mają rozrząd umieszczony od strony chłodnicy. Co to oznacza? Aby uzyskać przestrzeń wystarczającą do wymiany poszczególnych elementów, konieczne jest zdemontowanie pasa przedniego!
Diabelskie rozwiązanie wymyślili także Bawarczycy. W 2-litrowym dieslu o oznaczeniu N47 montowanym po 2007 w serii 1, 3, 5, X1 i X5 łańcuch rozrządu jest umieszczany od strony skrzyni biegów. I nie myślcie, że rozwiązanie jest wieczne. Napęd potrafi zacząć hałasować już po symbolicznym przebiegu 30 tysięcy kilometrów! A to oznacza poważne problemy i absurdalnie wysokie koszty.
Coraz częściej producenci utrudniają dostęp nie tylko do termostatów, rozrządu czy pomp. Najchętniej uniemożliwiliby kierowcy jakąkolwiek ingerencję w komorze silnika. W tym celu albo stosują zestawy obudów i maskownic, albo maksymalnie komplikują budowę jednostek napędowych. Sztampowym przykładem takiego postępowania jest chociażby Audi A2, w którym nie da się po prostu unieść maski czy Mercedes klasy A, w którym zastosowano całą serię modułów (np. przepływomierz jest połączony wspólną obudową ze sterownikiem silnika).
Wymiana żarówki: droga przez mękę
Mistrzami w utrudnianiu życia kierowcom są także Francuzi. Podczas tworzenia Megane II do tego stopnia poniosła ich fantazja, że stworzyli w nadkolu specjalną klapkę, która służy do wymiany żarówki mijania. Żeby udowodnić, że idiotyczny pomysł nie był wcale przypadkiem i nie jest odosobniony, inżynierowie Renault zastosowali kolejny patent (tym razem odchylanie reflektora) w kolejnej generacji modelu!
REKLAMA
Z biegiem lat producenci motoryzacyjni stają się coraz bardziej cwani. Ponieważ nietypowe rozmieszczanie części już nie wystarczy, postanowili wyspecjalizować przyrządy potrzebne do wykonania procedur. Obecnie podczas napraw zamiast standardowych narzędzi, stosuje się spersonalizowane zestawy. Nie dość, że bez nich nie uda się prawidłowo zamocować poszczególnych elementów, to dodatkowo jeden zestaw potrafi być dedykowany wyłącznie do jednego modelu auta.
Dla przykładu do wymiany paska rozrządu w 2-litrowym dieslu Grupy Volkswagena konieczny jest przybornik składający się z 6 instrumentów, wymiana łożyska koła w Skodzie wymaga użycia bardzo nietypowego klucza, a w Mercedesie klasy E nie da się zdjąć piór wycieraczek bez specjalnego „ściągacza”. Zazwyczaj wyspecjalizowane klucze są dostępne głównie w autoryzowanych przedstawicielstwach, a ich ceny okazują się zaporowe!
Nie aktualizujesz, nie jedziesz!
Wszechobecna elektronika otworzyła kolejne możliwości w utrudnianiu obsługi serwisowej. Czym się to objawia? Kiedyś kierowca w zaciszu własnego garażu mógł zmienić płyny eksploatacyjne czy proste części, a następnie bez problemu odpalić silnik i pojechać na jazdę testową. Te czasy powoli odchodzą jednak w niepamięć. Obecnie inteligentne systemy wykrywają praktycznie każdą ingerencję i potrafią niemile zaskoczyć.
Po zlaniu oleju lub zamontowaniu nawet prostego elementu, bardzo często konieczne jest połączenie auta z komputerem serwisowym. Gdy procedura zostanie pominięta, albo elektroniczny kaganiec unieruchomi silnik, albo nowa część nie zostanie rozpoznana przez komputer i tym samym jej działanie nie będzie możliwe. Wgrywanie aktualizacji systemowych po każdorazowej wymianie jest świetnie znane chociażby właścicielom Renault Laguny II, współczesnych Mercedesów czy nowszych modeli BMW.
Co gorsze, elektronika nie tylko komunikuje wszystkie elementy auta i sprawia, że całość może działać prawidłowo, ale jest także projektowana w taki sposób, aby przeszkadzała domorosłym mechanikom. Przykłady? Często podczas montażu nowych świec zapłonowych lub elementów osprzętu silnika, kierowca musi odłączyć kilka wiązek elektrycznych (te ograniczają dostęp do miejsca wymiany). Zazwyczaj nie wie jednak, że nawet chwilowe przerwanie obwodu powoduje, że komputer sterujący pracą jednostki napędowej blokuje się i uniemożliwia pracę motoru. Aby ponownie uruchomić silnik, konieczne jest połączenie z komputerem diagnostycznym.
Bez diagnoskopu ani rusz
Oczywiście laik zawsze może powiedzieć, że wystarczy kupić specjalny program, a następnie skomunikować się z autem za pomocą złącza diagnostycznego. To jednak nie takie proste. Sterowniki w nowoczesnych samochodach są projektowane w taki sposób, aby nie tolerowały uniwersalnego oprogramowania (dostępnego m.in. na aukcjach internetowych), a wymagały wyspecjalizowanych diagnoskopów. Niejednokrotnie jeden diagnoskop obsługuje wyłącznie jedną markę, a koszt jego zakupu potrafi sięgnąć nawet kilku tysięcy euro! Skoro zakup komputera nie zawsze opłaca się warsztatom mechanicznym, tym bardziej wydatek nie ma sensu w przypadku pojedynczego kierowcy.
Od ponad dekady producenci motoryzacyjni systematycznie ograniczają właścicielom aut możliwość wykonania nawet prostych czynności obsługowych. Po co to robią? Sprawa wydaje się oczywista. Maksymalnie skomplikowana obsługa, potrzeba zastosowania specjalnego zestawu narzędzi i dedykowanego danemu modelowi diagnoskopu sprawia, że kierowca pozostanie bez wyjścia. Z każdą naprawą musi udać się do autoryzowanej stacji! Ponieważ już po kilku latach eksploatacji naprawy z racji na stawki w ASO staną się nieopłacalne, stare auto trafi na szrot, a klient przyjdzie po nowe. Skomplikowane „jednorazówki” wygenerują dodatkowy zysk dla koncernów i napędzą rynek. A co z kierowcami? Ci niestety muszą płakać i płacić.
http://moto.onet.pl/sam-juz-nie-naprawisz-auta-producenci-o-to-zadbali/cg2r7
Producenci motoryzacyjni w pierwszej kolejności ograniczają możliwość samodzielnego wykonania obsługi serwisowej auta, utrudniając dostęp do poszczególnych mechanizmów. Dla przykładu termostat jest zatapiany maksymalnie głęboko w konstrukcję jednostki napędowej, poszczególne pompy trafiają do najciemniejszych zakątków komory silnika, a wycieraczek nie da się nawet dotknąć bez wysunięcia ich ze szpary między szybą a maską w trybie serwisowym (Audi A8). Idealnym przykładem komplikowania życia automobilistów jest Smart, który ma opinię tzw. auta patentowego. Gdy kierowca zna sprytny sposób na dostanie się do części, z wymianą pójdzie bardzo szybko. Jeżeli nie, może się męczyć całymi godzinami!
Rozrząd? Musi trafić od strony skrzyni biegów!
Problem zaczyna dotyczyć również napędu rozrządu. Jeszcze dekadę temu pasek (ewentualnie łańcuch) był umieszczany w takim miejscu, aby mechanik miał do niego maksymalnie łatwy dostęp. Teraz producenci mają w nosie względy praktyczne. Volkswagen Passat i większość modeli Audi mają rozrząd umieszczony od strony chłodnicy. Co to oznacza? Aby uzyskać przestrzeń wystarczającą do wymiany poszczególnych elementów, konieczne jest zdemontowanie pasa przedniego!
Diabelskie rozwiązanie wymyślili także Bawarczycy. W 2-litrowym dieslu o oznaczeniu N47 montowanym po 2007 w serii 1, 3, 5, X1 i X5 łańcuch rozrządu jest umieszczany od strony skrzyni biegów. I nie myślcie, że rozwiązanie jest wieczne. Napęd potrafi zacząć hałasować już po symbolicznym przebiegu 30 tysięcy kilometrów! A to oznacza poważne problemy i absurdalnie wysokie koszty.
Coraz częściej producenci utrudniają dostęp nie tylko do termostatów, rozrządu czy pomp. Najchętniej uniemożliwiliby kierowcy jakąkolwiek ingerencję w komorze silnika. W tym celu albo stosują zestawy obudów i maskownic, albo maksymalnie komplikują budowę jednostek napędowych. Sztampowym przykładem takiego postępowania jest chociażby Audi A2, w którym nie da się po prostu unieść maski czy Mercedes klasy A, w którym zastosowano całą serię modułów (np. przepływomierz jest połączony wspólną obudową ze sterownikiem silnika).
Wymiana żarówki: droga przez mękę
Mistrzami w utrudnianiu życia kierowcom są także Francuzi. Podczas tworzenia Megane II do tego stopnia poniosła ich fantazja, że stworzyli w nadkolu specjalną klapkę, która służy do wymiany żarówki mijania. Żeby udowodnić, że idiotyczny pomysł nie był wcale przypadkiem i nie jest odosobniony, inżynierowie Renault zastosowali kolejny patent (tym razem odchylanie reflektora) w kolejnej generacji modelu!
REKLAMA
Z biegiem lat producenci motoryzacyjni stają się coraz bardziej cwani. Ponieważ nietypowe rozmieszczanie części już nie wystarczy, postanowili wyspecjalizować przyrządy potrzebne do wykonania procedur. Obecnie podczas napraw zamiast standardowych narzędzi, stosuje się spersonalizowane zestawy. Nie dość, że bez nich nie uda się prawidłowo zamocować poszczególnych elementów, to dodatkowo jeden zestaw potrafi być dedykowany wyłącznie do jednego modelu auta.
Dla przykładu do wymiany paska rozrządu w 2-litrowym dieslu Grupy Volkswagena konieczny jest przybornik składający się z 6 instrumentów, wymiana łożyska koła w Skodzie wymaga użycia bardzo nietypowego klucza, a w Mercedesie klasy E nie da się zdjąć piór wycieraczek bez specjalnego „ściągacza”. Zazwyczaj wyspecjalizowane klucze są dostępne głównie w autoryzowanych przedstawicielstwach, a ich ceny okazują się zaporowe!
Nie aktualizujesz, nie jedziesz!
Wszechobecna elektronika otworzyła kolejne możliwości w utrudnianiu obsługi serwisowej. Czym się to objawia? Kiedyś kierowca w zaciszu własnego garażu mógł zmienić płyny eksploatacyjne czy proste części, a następnie bez problemu odpalić silnik i pojechać na jazdę testową. Te czasy powoli odchodzą jednak w niepamięć. Obecnie inteligentne systemy wykrywają praktycznie każdą ingerencję i potrafią niemile zaskoczyć.
Po zlaniu oleju lub zamontowaniu nawet prostego elementu, bardzo często konieczne jest połączenie auta z komputerem serwisowym. Gdy procedura zostanie pominięta, albo elektroniczny kaganiec unieruchomi silnik, albo nowa część nie zostanie rozpoznana przez komputer i tym samym jej działanie nie będzie możliwe. Wgrywanie aktualizacji systemowych po każdorazowej wymianie jest świetnie znane chociażby właścicielom Renault Laguny II, współczesnych Mercedesów czy nowszych modeli BMW.
Co gorsze, elektronika nie tylko komunikuje wszystkie elementy auta i sprawia, że całość może działać prawidłowo, ale jest także projektowana w taki sposób, aby przeszkadzała domorosłym mechanikom. Przykłady? Często podczas montażu nowych świec zapłonowych lub elementów osprzętu silnika, kierowca musi odłączyć kilka wiązek elektrycznych (te ograniczają dostęp do miejsca wymiany). Zazwyczaj nie wie jednak, że nawet chwilowe przerwanie obwodu powoduje, że komputer sterujący pracą jednostki napędowej blokuje się i uniemożliwia pracę motoru. Aby ponownie uruchomić silnik, konieczne jest połączenie z komputerem diagnostycznym.
Bez diagnoskopu ani rusz
Oczywiście laik zawsze może powiedzieć, że wystarczy kupić specjalny program, a następnie skomunikować się z autem za pomocą złącza diagnostycznego. To jednak nie takie proste. Sterowniki w nowoczesnych samochodach są projektowane w taki sposób, aby nie tolerowały uniwersalnego oprogramowania (dostępnego m.in. na aukcjach internetowych), a wymagały wyspecjalizowanych diagnoskopów. Niejednokrotnie jeden diagnoskop obsługuje wyłącznie jedną markę, a koszt jego zakupu potrafi sięgnąć nawet kilku tysięcy euro! Skoro zakup komputera nie zawsze opłaca się warsztatom mechanicznym, tym bardziej wydatek nie ma sensu w przypadku pojedynczego kierowcy.
Od ponad dekady producenci motoryzacyjni systematycznie ograniczają właścicielom aut możliwość wykonania nawet prostych czynności obsługowych. Po co to robią? Sprawa wydaje się oczywista. Maksymalnie skomplikowana obsługa, potrzeba zastosowania specjalnego zestawu narzędzi i dedykowanego danemu modelowi diagnoskopu sprawia, że kierowca pozostanie bez wyjścia. Z każdą naprawą musi udać się do autoryzowanej stacji! Ponieważ już po kilku latach eksploatacji naprawy z racji na stawki w ASO staną się nieopłacalne, stare auto trafi na szrot, a klient przyjdzie po nowe. Skomplikowane „jednorazówki” wygenerują dodatkowy zysk dla koncernów i napędzą rynek. A co z kierowcami? Ci niestety muszą płakać i płacić.
http://moto.onet.pl/sam-juz-nie-naprawisz-auta-producenci-o-to-zadbali/cg2r7
KIA SORENTO SHILTON N°532
2.5 CRDi (140KM) + USEL
Lift 2 - przód +42mm, tył +40mm
Ściśle przestrzegam diety: wino, śpiew i kobiety...
2.5 CRDi (140KM) + USEL
Lift 2 - przód +42mm, tył +40mm
Ściśle przestrzegam diety: wino, śpiew i kobiety...
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
To wszystko prawda .
Nie wiem czy wiecie ale tak jest w każdej branży .
Telewizory czy pralki mają obwody drukowane na płytkach z folii , której data ważności jest 3 lata , czyli okres gwarancji ..później się utlenia
Nie wiem czy wiecie ale tak jest w każdej branży .
Telewizory czy pralki mają obwody drukowane na płytkach z folii , której data ważności jest 3 lata , czyli okres gwarancji ..później się utlenia
- bocian
- teraz jestem
- Posty: 540
- Wiek: 45
- Rejestracja: piątek, 8 marca 2013, 12:26
- Skąd jesteś: GND
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2004
- Kolor: niebieski
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Sto procent gorzkiej prawdy. Tylko jedno ciśnie mi się na usta - do dooopy z taką "nowoczesnością". Ale jak to mówią, każdy kij ma dwa końce - Życzę producentom tej jednorazowej tandety, żeby siadła im sprzedaż i drugim końcem tego przysłowiowego kija dostali wreszcie po głowie. Może wtedy zrozumieją, że chciwość też powinna mieć swoje granice. Na pohybel!
- krzysiek ardie
- ma VIN w małym palcu
- Posty: 7225
- Wiek: 59
- Rejestracja: sobota, 19 czerwca 2010, 10:39
- Skąd jesteś: Opole
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2007
- Kolor: srebrny
- Przebieg (km.): 159000
- Inny Samochód: Daewoo Matiz
- Has thanked: 474 times
- Been thanked: 331 times
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Wymiana żarówki reflektora w Hondzie Jazz. Zdjąć koło odkręcić nadkole i mamy reflektor od tyłu chore
uczestnik SDA
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Zgadza się wszystko co wcześniej napisaliście koledzy.
Dodać trzeba jeszcze jedną rzecz, w każdym koncernie produkującym cokolwiek, istnieje komórka badawczo-konstrukcyjna, której zadaniem jest w nowo projektowanym obiekcie technicznym wprowadzić takie zmiany konstrukcyjne bądź materiałowe (tzw optymalizację - lecz raczej nie w sensie pozytywnym), aby produkt wytrzymał gwarancję po czym uległ uszkodzeniu i jego naprawa była niemożliwa poza serwisem, nieopłacalna ekonomicznie (np 60 - 70% wartości nowego urządzenia czy modelu)
Inną praktyką producentów jest ignorowanie sygnałów od organizacji konsumenckich, bo na zarzuty, że w jakimś wyrobie coś tam ulega nagminnym awariom , oni odpowiadają "... tak owszem działo się tak ale w produkcie który teraz jest wprowadzany na rynek dbając o dobro naszych kochanych klientów wprowadziliśmy potrzebne zmiany i już wyeliminowano utrudnienia powstające w trakcie eksploatacji, jednocześnie dziękujemy za wszelkie uwagi które Państwo wnosicie i będziemy je brali pod uwagę w trakcie modernizacji naszych wyrobów.... itd itd, miód na uszy konsumentów
a w rzeczywistości kłania się W. Młynarski i "Róbmy swoje"
A tak skoro mówimy o motoryzacji to praktykę powyższą jako pierwszy zaczął wdrażać w życie nikt inny tylko Mercedes, ponieważ po wypuszczeniu na rynek W124 zaczęły podupadać serwisy jego właśnie
Ceny napraw w serwisach są ustalane wg tabeli cennikowych Eurotax-Audatex obowiązujących w całej Unii i tam jest ujęte dosłownie wszystko od demontażu każdej pierdółki, kołeczka zgodnie z instrukcją montażu producenta i nie ważne jest że coś można zrobić szybciej, inaczej, prościej ma być wg instrukcji. Przykład mam kolegę, który pracował we Francji w serwisie Forda i jak chciał wymienić klientowi pompkę w zbiorniku spryskiwacza w Scorpio, beż demontażu zderzaka przedniego, po ściągnięciu tylko nadkola; to koledzy go ostrzegli, że jak chce mieć "przejechane" po wypłacie to niech robi, a oni się bezpiecznie usuną żeby tego nie widzieć
Pocieszam się tylko tym, że "Polak potrafi" i często mówi się, że ktoś poprawia fabrykę - tak trzymajmy
Dodać trzeba jeszcze jedną rzecz, w każdym koncernie produkującym cokolwiek, istnieje komórka badawczo-konstrukcyjna, której zadaniem jest w nowo projektowanym obiekcie technicznym wprowadzić takie zmiany konstrukcyjne bądź materiałowe (tzw optymalizację - lecz raczej nie w sensie pozytywnym), aby produkt wytrzymał gwarancję po czym uległ uszkodzeniu i jego naprawa była niemożliwa poza serwisem, nieopłacalna ekonomicznie (np 60 - 70% wartości nowego urządzenia czy modelu)
Inną praktyką producentów jest ignorowanie sygnałów od organizacji konsumenckich, bo na zarzuty, że w jakimś wyrobie coś tam ulega nagminnym awariom , oni odpowiadają "... tak owszem działo się tak ale w produkcie który teraz jest wprowadzany na rynek dbając o dobro naszych kochanych klientów wprowadziliśmy potrzebne zmiany i już wyeliminowano utrudnienia powstające w trakcie eksploatacji, jednocześnie dziękujemy za wszelkie uwagi które Państwo wnosicie i będziemy je brali pod uwagę w trakcie modernizacji naszych wyrobów.... itd itd, miód na uszy konsumentów
a w rzeczywistości kłania się W. Młynarski i "Róbmy swoje"
A tak skoro mówimy o motoryzacji to praktykę powyższą jako pierwszy zaczął wdrażać w życie nikt inny tylko Mercedes, ponieważ po wypuszczeniu na rynek W124 zaczęły podupadać serwisy jego właśnie
Ceny napraw w serwisach są ustalane wg tabeli cennikowych Eurotax-Audatex obowiązujących w całej Unii i tam jest ujęte dosłownie wszystko od demontażu każdej pierdółki, kołeczka zgodnie z instrukcją montażu producenta i nie ważne jest że coś można zrobić szybciej, inaczej, prościej ma być wg instrukcji. Przykład mam kolegę, który pracował we Francji w serwisie Forda i jak chciał wymienić klientowi pompkę w zbiorniku spryskiwacza w Scorpio, beż demontażu zderzaka przedniego, po ściągnięciu tylko nadkola; to koledzy go ostrzegli, że jak chce mieć "przejechane" po wypłacie to niech robi, a oni się bezpiecznie usuną żeby tego nie widzieć
Pocieszam się tylko tym, że "Polak potrafi" i często mówi się, że ktoś poprawia fabrykę - tak trzymajmy
- BOG&JOHNYV
- ASSISTANCE
- Posty: 819
- Wiek: 58
- Rejestracja: środa, 1 maja 2013, 21:54
- Skąd jesteś: KRAKÓW
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD
- Rok: 2004
- Kolor: srebrny
- Przebieg (km.): 178000
- Inny Samochód: Ford Mondeo II
- Been thanked: 1 time
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Zgadzam się z przedmówcami teraz wszelaki sprzęcior wytrzymuje tylko tyle ile sobie producenci ubzdurają przerabiałem to z lodówką włoskiej firmy. do dnia dzisiejszego z daleka omijam produkty rzeczonej a co do źarowek to w 106 trwa to najwyżej 5 min a w mondeo ll trzeba wybebeszyć cały przód
- Admin
- Główny
- Posty: 8992
- Rejestracja: środa, 3 marca 2010, 23:22
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Niebieski
- Twoje poprzednie Sorento: 2.5 CRDI (140KM) 2003EX M/T Złoty
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 48 times
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
W Sorento na szczęście jest normalnie, klucz 10 i 5 minut
-
- wiem wszystko
- Posty: 2219
- Rejestracja: niedziela, 22 sierpnia 2010, 21:01
- Skąd jesteś: SBE
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2003
- Kolor: srebrno - szary
- Przebieg (km.): 135000
- Inny Samochód: CBR 1100 XX
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 99 times
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
BOG&JOHNYV pisze: a co do źarowek to w 106 trwa to najwyżej 5 min a w mondeo ll trzeba wybebeszyć cały przód
Ale coś się zmienia na lepsze bo w Mondeo MK IV ( obecny model ) wymiana żarówek to znów 5 minut - 2 śrubki na klucz 10, wyciągnięcie reflektora i bezproblemowa wymiana żarówki.
Czyli może producenci zrozumieli, że przesadzają ? I trochę "zluzowali" ?
- BOG&JOHNYV
- ASSISTANCE
- Posty: 819
- Wiek: 58
- Rejestracja: środa, 1 maja 2013, 21:54
- Skąd jesteś: KRAKÓW
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD
- Rok: 2004
- Kolor: srebrny
- Przebieg (km.): 178000
- Inny Samochód: Ford Mondeo II
- Been thanked: 1 time
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Szwagier jak posiadał focusa to aby wymienić żarówkę to musiał ściągnąć koło i odkręcić nadkole
-
- ASSISTANCE
- Posty: 2447
- Wiek: 47
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 09:03
- Skąd jesteś: Czę100chowa
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: srebrny/grafitowy
- Przebieg (km.): 219000
- Inny Samochód: SHILTON
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 10 times
- Kontaktowanie:
Re: Sam już nie naprawisz auta! Producenci o to zadbali
Producenci faktycznie utrudniają życie użytkownikom aut...ale jest jeszcze inna kwestia - sami użytkownicy lubią rozpieszczać serwisy.
Dla przykładu podam motyw koleżanki z pracy. W Toyocie Corolli miała spaloną żarówkę przód -gdy to zauważyłem i przy porannej kawie w robocie zwróciłem uwagę aby wymieniła stwierdziła, że nie umie. Zaproponowałem jej szybką wymianę żarówki ale stwierdziła, że serwis zrobi to lepiej Po powrocie z ASO jak spojrzałem na rachunek zaniemówiłem - 150 PLN (za H7)
Ta sama koleżanka tydzień temu straciła w nocy tylną wycieraczkę -ramię z piórem. Jak zadzwoniłem na szrocie w Czewie ramię (w dobrym stanie -nie przerdzewiałe) chcieli puścić na 50PLn. Do tego nowe pióro w zależności jakie od 10 -100PLN. Też się nie zgodziła bo w ASO mają lepsze
No i muszę przyznać, że mieli lepsze bo za 470 PLN
Pytałem, czy jakieś pozłacane, czy może diamentami wysadzane ale strzeliła focha i nie chciała więcej na ten tema rozmawiać.
Tak więc są ludzie, którzy utrzymują serwisy i nic ani nikt ich od tego nie odwiedzie. Po co więc wymagać kombinowania ze strony producenta aut skoro ludzie sami chcą im kiechy nabijać.
Dla przykładu podam motyw koleżanki z pracy. W Toyocie Corolli miała spaloną żarówkę przód -gdy to zauważyłem i przy porannej kawie w robocie zwróciłem uwagę aby wymieniła stwierdziła, że nie umie. Zaproponowałem jej szybką wymianę żarówki ale stwierdziła, że serwis zrobi to lepiej Po powrocie z ASO jak spojrzałem na rachunek zaniemówiłem - 150 PLN (za H7)
Ta sama koleżanka tydzień temu straciła w nocy tylną wycieraczkę -ramię z piórem. Jak zadzwoniłem na szrocie w Czewie ramię (w dobrym stanie -nie przerdzewiałe) chcieli puścić na 50PLn. Do tego nowe pióro w zależności jakie od 10 -100PLN. Też się nie zgodziła bo w ASO mają lepsze
No i muszę przyznać, że mieli lepsze bo za 470 PLN
Pytałem, czy jakieś pozłacane, czy może diamentami wysadzane ale strzeliła focha i nie chciała więcej na ten tema rozmawiać.
Tak więc są ludzie, którzy utrzymują serwisy i nic ani nikt ich od tego nie odwiedzie. Po co więc wymagać kombinowania ze strony producenta aut skoro ludzie sami chcą im kiechy nabijać.
KIA SORENTO SHILTON N°532
2.5 CRDi (140KM) + USEL
Lift 2 - przód +42mm, tył +40mm
Ściśle przestrzegam diety: wino, śpiew i kobiety...
2.5 CRDi (140KM) + USEL
Lift 2 - przód +42mm, tył +40mm
Ściśle przestrzegam diety: wino, śpiew i kobiety...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości