Historia jednego kota...
Moderator: Moderator
- Wojtas_vic
- wiem wszystko
- Posty: 3757
- Wiek: 52
- Rejestracja: wtorek, 18 maja 2010, 06:22
- Skąd jesteś: Koszalin
- Silnik: 3.3 V6 (248)LPG
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2008
- Kolor: Czarna Perła
- Przebieg (km.): 225000
- Twoje poprzednie Sorento: 2,5 CRDI 2005 A/T
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Na pewno nie chciał naszkodzić, przecież Wojtki to fajne chłopaki, co nie ?
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
- darwoz7
- moje konto
- Posty: 191
- Wiek: 50
- Rejestracja: środa, 18 lipca 2012, 21:31
- Skąd jesteś: Lublin
- Silnik: 3.8 i V6 (260KM)
- Rok: nie dotyczy
- Inny Samochód: nie sorento ;(
- Kontaktowanie:
- krzysiek ardie
- ma VIN w małym palcu
- Posty: 7225
- Wiek: 59
- Rejestracja: sobota, 19 czerwca 2010, 10:39
- Skąd jesteś: Opole
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2007
- Kolor: srebrny
- Przebieg (km.): 159000
- Inny Samochód: Daewoo Matiz
- Has thanked: 474 times
- Been thanked: 331 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Moja tak samo ogląda ale jeszcze przy tym gada :-)
uczestnik SDA
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
- alkrak
- wiem wszystko
- Posty: 2014
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2010, 17:51
- Skąd jesteś: Kraków
- Silnik: 2.4 GDI (185KM) Sorento3
- Skrzynia: M/T
- Napęd: AWD
- Rok: 2014
- Kolor: Sand Track
- Przebieg (km.): 31000
- Twoje poprzednie Sorento: KIA Sorento FL, 2,5 CRDI (170 KM), rok 2007.
- Been thanked: 2 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Syndrom dnia wczorajszego. Ile piwa wypił wczoraj jego właściciel, że tak kota suszy?
Próbowałem oszukać czas - naprawiałem zegary!!
Nie udało się - niestety.
Nie udało się - niestety.
- Kasia
- ASSISTANCE
- Posty: 270
- Wiek: 46
- Rejestracja: środa, 4 maja 2011, 18:50
- Skąd jesteś: Koszalin
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: Ładny !
- Przebieg (km.): 210000
- Inny Samochód: Fiat Punto:))
- Has thanked: 1 time
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
To ciekawe, że koty, wiedzą, gdzie w domu jest woda . Moje zachowywały się dokładnie tak samo, tyle, że zwykle zastawałam je w wannie.
Jeśli długo nikt nie przychodził, to nauczyły się tłuc słuchawką prysznicową, przewieszoną przez baterię, do skutku, również w nocy.
Wstawałam wtedy, puszczałam wodę, czekałam aż się napije, zakręcałam wodę i szłam spać.
Robiły to mimo, iż miski z wodą były pełne i świeże. No ale skoro pani przychodziła, to znaczy, że teraz trzeba pić w tym miejscu.
Dałam się sterroryzować sierści. Proceder zakończył się równie nagle, jak zaczął.
Jeśli długo nikt nie przychodził, to nauczyły się tłuc słuchawką prysznicową, przewieszoną przez baterię, do skutku, również w nocy.
Wstawałam wtedy, puszczałam wodę, czekałam aż się napije, zakręcałam wodę i szłam spać.
Robiły to mimo, iż miski z wodą były pełne i świeże. No ale skoro pani przychodziła, to znaczy, że teraz trzeba pić w tym miejscu.
Dałam się sterroryzować sierści. Proceder zakończył się równie nagle, jak zaczął.
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota,
choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
A. Einstein
choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
A. Einstein
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
- Wojtas_vic
- wiem wszystko
- Posty: 3757
- Wiek: 52
- Rejestracja: wtorek, 18 maja 2010, 06:22
- Skąd jesteś: Koszalin
- Silnik: 3.3 V6 (248)LPG
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2008
- Kolor: Czarna Perła
- Przebieg (km.): 225000
- Twoje poprzednie Sorento: 2,5 CRDI 2005 A/T
- Kontaktowanie:
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Dwa dni temu wracam z wczasów z Grecji.
Wchodzę do domu - Wojtka nie ma , nie leci na złamanie karku i nie wita się ze mną , zupełna pustka.
Pytam się co się stało .
Dzień przed naszym powrotem urządził sobie wycieczkę po gzymsie bloku w którym mieszkam.
Zdarzało mu to się już wcześniej , nie pomagały zabezpieczenia , siatki .
Jak budowałem barykadę z części od łóżeczek dziecięcych to tylko siedział i się przyglądał , w myślach rozpracowywał każdy mój misterny plan.
10 minut później znowu chodził po gzymsie , mniej więcej cztery balkony dalej , bo tam się kończył .
Muszę powiedzieć , że zawsze wracał po godzinie lub na każde kici kici.
Tym razem , jak wynika z relacji poszedł do końca i w tym momencie u sąsiadów zaczęła się impreza , również na balkonie.
Nie miał jak wrócić , widocznie próbował go jakoś ominąć , przeskoczyć w każdym bądź razie spadł.
Pierwsze piętro nie miał daleko .
Usłyszano tylko paniczny miałk.
Syn poleciał na dół , przeszukał całą ulicę , zajrzał pod każdy samochód i nic.
Gdy wróciliśmy z lotniska i usłyszeliśmy , że go nie ma przeszukaliśmy całą naszą ulicę , sąsiednią , okoliczne podwórka .
Ani śladu.
Przez dwa dni chodziłem jak struty .
Nie cieszył mnie nawet pobyt w Grecji.
Wracając z pracy do domu wybierałem dalsze trasy jadąc 5 na godzinę i zaglądając we wszystkie zakamarki.
Wczoraj wieczorem , mniej więcej po 21 usłyszałem przez okno dziwne miauczenia , jakby na alarm , bez przerwy -miał miał miał miał .
Wyglądam przez okno a tam na dachu garażu siedzi Wojtek i drze japę .
Zbiegam na dół wyciągam ręce a on rzuca się w moje objęcia .
Tuli się do mnie a ja do niego .
Mam ochotę płakać , nie wiem czy tego nie zrobiłem.
Zanoszę go do domu.
Jest brudny , poplamiony smarami.
Ma lekką rankę na pyszczku i kuleje na jedną łapę .
Nie chciał nawet jeść tylko nie odstępował mnie nawet na krok .
Leżał mi na kolanach ( gdy pisałem reportaż o Grecji ) a ja go cały czas głaskałem.
Na koniec wskoczył do łóżka i spał do południa .
Teraz patrzy na mnie a ja na niego.
Kocham tego stwora i za nic na świecie nie chciałbym go stracić ..
Wchodzę do domu - Wojtka nie ma , nie leci na złamanie karku i nie wita się ze mną , zupełna pustka.
Pytam się co się stało .
Dzień przed naszym powrotem urządził sobie wycieczkę po gzymsie bloku w którym mieszkam.
Zdarzało mu to się już wcześniej , nie pomagały zabezpieczenia , siatki .
Jak budowałem barykadę z części od łóżeczek dziecięcych to tylko siedział i się przyglądał , w myślach rozpracowywał każdy mój misterny plan.
10 minut później znowu chodził po gzymsie , mniej więcej cztery balkony dalej , bo tam się kończył .
Muszę powiedzieć , że zawsze wracał po godzinie lub na każde kici kici.
Tym razem , jak wynika z relacji poszedł do końca i w tym momencie u sąsiadów zaczęła się impreza , również na balkonie.
Nie miał jak wrócić , widocznie próbował go jakoś ominąć , przeskoczyć w każdym bądź razie spadł.
Pierwsze piętro nie miał daleko .
Usłyszano tylko paniczny miałk.
Syn poleciał na dół , przeszukał całą ulicę , zajrzał pod każdy samochód i nic.
Gdy wróciliśmy z lotniska i usłyszeliśmy , że go nie ma przeszukaliśmy całą naszą ulicę , sąsiednią , okoliczne podwórka .
Ani śladu.
Przez dwa dni chodziłem jak struty .
Nie cieszył mnie nawet pobyt w Grecji.
Wracając z pracy do domu wybierałem dalsze trasy jadąc 5 na godzinę i zaglądając we wszystkie zakamarki.
Wczoraj wieczorem , mniej więcej po 21 usłyszałem przez okno dziwne miauczenia , jakby na alarm , bez przerwy -miał miał miał miał .
Wyglądam przez okno a tam na dachu garażu siedzi Wojtek i drze japę .
Zbiegam na dół wyciągam ręce a on rzuca się w moje objęcia .
Tuli się do mnie a ja do niego .
Mam ochotę płakać , nie wiem czy tego nie zrobiłem.
Zanoszę go do domu.
Jest brudny , poplamiony smarami.
Ma lekką rankę na pyszczku i kuleje na jedną łapę .
Nie chciał nawet jeść tylko nie odstępował mnie nawet na krok .
Leżał mi na kolanach ( gdy pisałem reportaż o Grecji ) a ja go cały czas głaskałem.
Na koniec wskoczył do łóżka i spał do południa .
Teraz patrzy na mnie a ja na niego.
Kocham tego stwora i za nic na świecie nie chciałbym go stracić ..
-
- teraz jestem
- Posty: 591
- Wiek: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 7 marca 2011, 10:36
- Skąd jesteś: Kłodzko
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: czarny
- Przebieg (km.): 90
- Inny Samochód: hyundai ix 35
- Been thanked: 5 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Śledzę uważnie ten wątek, ponieważ może trudno w to uwierzyć, ale kiedy Andrzej opisywał początki Wojtka- moja żona przyniosła bardzo podobną znajdę do domu. Ktoś go chyba wyrzucił z pociągu, ponieważ tam go kobieta znalazła- przy stacji kolejowej. Nie pisałem wtedy o tym fakcie coby nie robić jakiegoś kiczu. Teraz tak krótko zaznaczę, że nasza znajda też wabi się Wojtek, na część tego Wojtka Andrzejowego. Jest łudząco podobny do Andrzejowego. I ma bardzo twardy charakter, nie da się mu narzucić jakiegoś ustalonego zachowania. On po prostu żyje własnym życiem. Bawi się z psami, gania je po ogrodzie, i przez balkon na I piętrze wchodzi do domu, bo przez drzwi mu chyba nie wygodnie.....
------JK, 2,5 CRDI 4x4 2005r
- Andrzej
- Off-Road
- Posty: 5062
- Rejestracja: poniedziałek, 15 marca 2010, 07:47
- Skąd jesteś: Warszawa
- Wersja Kia Sorento: Kia Sorento I
- Silnik: 2.5 CRDi (140KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2005
- Kolor: niebieski
- Przebieg (km.): 320000
- Inny Samochód: C4 Picasso
- Twoje poprzednie Sorento: 2003r. 2.5 CRDi złoty, manual
2005r. 2.5 CRDi niebieski automat - Has thanked: 77 times
- Been thanked: 217 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
jacek2 pisze:Teraz tak krótko zaznaczę, że nasza znajda też wabi się Wojtek, na część tego Wojtka .
Bardzo miło mi to czytać
Może jednak opiszesz jego historię , wydaje się być ciekawa.
Widać , że Wojtki mają charakter
- zimny
- moje konto
- Posty: 187
- Wiek: 39
- Rejestracja: środa, 6 czerwca 2012, 13:20
- Skąd jesteś: Wrocław
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: M/T
- Napęd: 4 WD
- Rok: 2007
- Kolor: Czarny
- Przebieg (km.): 130000
- Inny Samochód: X5 E70 40d
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
Też mam śierściucha, Florka, z adopcji. Ktoś podrzucił do domu tymczasowego pewnej nocy.
Piękny jest, około 3 lat, lekko ponad 8kg, ale nie jest strasznie spasiony... jest po prostu wielki.
Znalazłem go na stronie fundacji, po przejściu procesu adopcyjnego (aż przyjechali do domu sprawdzać czy jakimś świrem nie jestem) jest mój od ponad 3ech miesięcy.
Za żaden skarb bym go nie oddał choć to też taki typ kota który sobie na głowę wejść nie da.
A wczoraj akurat się wybrał na pierwszą wycieczke po okolicy, wiedziałem że nie utrzymam go w ogródku zbyt długo, a zacząłem go wypuszczać dopiero od dwóch tygodni. No i wrócił po trzech godzinach. Nie mniej już siedziałem spięty zastanawiając się czy wszystko ok i czy aby na pewno wróci. Nie chce nawet wiedzieć co bym przeżywał gdyby tak wyrwał jak Wojtek Admina.
Oby bez dalszych przygód z kocurami ;)
Piękny jest, około 3 lat, lekko ponad 8kg, ale nie jest strasznie spasiony... jest po prostu wielki.
Znalazłem go na stronie fundacji, po przejściu procesu adopcyjnego (aż przyjechali do domu sprawdzać czy jakimś świrem nie jestem) jest mój od ponad 3ech miesięcy.
Za żaden skarb bym go nie oddał choć to też taki typ kota który sobie na głowę wejść nie da.
A wczoraj akurat się wybrał na pierwszą wycieczke po okolicy, wiedziałem że nie utrzymam go w ogródku zbyt długo, a zacząłem go wypuszczać dopiero od dwóch tygodni. No i wrócił po trzech godzinach. Nie mniej już siedziałem spięty zastanawiając się czy wszystko ok i czy aby na pewno wróci. Nie chce nawet wiedzieć co bym przeżywał gdyby tak wyrwał jak Wojtek Admina.
Oby bez dalszych przygód z kocurami ;)
- krzysiek ardie
- ma VIN w małym palcu
- Posty: 7225
- Wiek: 59
- Rejestracja: sobota, 19 czerwca 2010, 10:39
- Skąd jesteś: Opole
- Silnik: 2.5 CRDi (170KM)
- Skrzynia: A/T-TIPTRONIC
- Napęd: 4 WD AUTO
- Rok: 2007
- Kolor: srebrny
- Przebieg (km.): 159000
- Inny Samochód: Daewoo Matiz
- Has thanked: 474 times
- Been thanked: 331 times
- Kontaktowanie:
Re: Historia jednego kota...
My też za naszą kocicą byśmy się zapłakali, najważniejszy członek rodziny
uczestnik SDA
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
"Kup Inne Auto" cyt. Sztaba
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości