Specjalnie dla Was pojechałam do Łańcuta w długi weekend majowy.
Admin i wujek Stella997 oraz Dario i ciocia Ewa zabrali mnie do samochodu na spotkanie z Jagą i eMeRem
Łańcut to bardzo ładne miasto , jest się do kogo przytulić ..
a jak się zmęczyłam to znalazł się nawet jakiś futrzak do spania ..
Ciocia
Jaga miała roadbooka którego trzeba było sprawdzić więc ruszyliśmy w teren
Ja oczywiście na honorowym miejscu
Pojechaliśmy w dwa auta , bo przecież każdy wie , że w jedno nie można ..
a tam , górki , dołki , rzeczki , po prostu bajecznie fajna trasa
Roadbook trzeba trochę poprawić bo kilka miejsc było źle oznaczonych ale za to zabawa była przednia ,
11 kilometrów jazdy w terenie a mieliśmy tyle frajdy ...
Wróciliśmy na obiad ..
mniam...
potem zawody kto więcej wypije piwa ...
po obiadku sprawdziliśmy dla Was pensjonat czy ma wygodne łóżka na zlot wrześniowy...
i w końcu poszliśmy zwiedzać Zamek .
Wszystko byłoby dobrze tylko nie mogłam wejść na teren parku ..
jak można robić tak wąskie przejścia
Pałac fajny , duży
można pojeździć
tylko trzeba uważać, z której strony się wsiada
ale mnie obronił przyjaciel Lew ...
bardzo ładne miejsce , Jaga zamówiła bilety na wrzesień
Wracamy do pensjonatu.
Mijamy muzeum wódki ....
napisałam mijamy ?
nie, nie mijamy .
dajemy po hamulcach i ogarnia nas przeolbrzymia chęć obejrzenia muzeum ...mimo , że było zamknięte
ale co to dla nas...
wyprawa okazała się bardzo męcząca...
zostaliśmy aresztowani na 48 godzin..
moja cela była obskurna ..
i miałam wrażenie że nie jestem sama...
chcieli dowiedzieć się z jakiego klubu jesteśmy
powiedziałam , że nie powiem...
w końcu burknęłam coś o bmw..
nie uwierzyli , zważyli mnie i powiedzieli , że taka chudzina nie może należeć do takiego potężnego Bractwa ..
wtem użyli łaskotek..
wykrzyknęłam - Sorento
spojrzeli na siebie i zapytali - takie Sorento jak jeżdżą po Łańcucie ? , terenowe ?
Tak - burknęłam ostatkiem sił ...
Wzięli mnie na ręce , otrzepali , wsadzili na motor i zawieźli do hotelu .
Wujka Stellę otrzepali ...i puścili wolno
Na rynku spotkał dwóch "sztywniaków"
Kajko i Kokosz ,
czy jakoś tak , jak chcecie się dowiedzieć dokładnie to przyjedźcie na Zlot .
Admin i Jaga wiedzą ..
zmęczeni wróciliśmy do pensjonatu
byliśmy tak wyczerpani, że nie mieliśmy siły co chwila podnosić kieliszków do góry więc piliśmy hurtowo..
wtem.... SKOŃCZYŁO SIĘ GWARDYJSKIE
padłam
Rano jedziemy do Rzeszowa.
W mieście huczna zabawa, gdzie się nie rozejrzeć to coś się dzieje , zabawy , festyny , pokazy .
Zwiedzamy ciekawe miejsca :
oglądamy pierwsze rondo dla ludzi , nie samochodów
Idziemy na Starówkę a tam Jaga znalazła Babę
Oczywiście się z nią zaprzyjaźniłam i teraz jest to moja najlepsza przyjaciółka
uczy mnie latać na miotle
czasem coś nie wychodzi
na rynku poznaję nowych przyjaciół
zgadnijcie gdzie jestem ?
Tadeusz Nalepa pozwolił mi usiąść na gitarze i pobrzdąkać trochę
Naprawdę było świetnie.
Nawet chiński obiad
Wszystko co dobre musi się skończyć , tak więc i ten wyjazd majowy niestety dobrnął do końca
ale wiem , że napewno tu wrócę , ..we wrześniu, na X Zlot