Polski Klub Kia Sorento

Ja wkręty biorę zawsze z zapasem . To tak na marginesie. Też tego nie rozumiem że nie zawsze się przestrzega zasady.

Chociaż siedzenie w domu też bywa zagrożeniem, niektórzy nie wytrzymują Jako studentka psychologii dodaję swoją cegiełkę do tego, jak sobie radzić: https://perso.in/blog/jak-radzic-sobie-z-pandemia-koronawirusa-w-zaleznosci-od-osobowosci/

Może to dziwnie zabrzmi ale cały lockdown byłem przeszczęśliwy. Nigdy w życiu nie miałem tyle spokoju i wolnego czasu. Przez te parę miesięcy zrobiłem dla siebie, bliskich i domu więcej niż przez ostanie parę lat.

Nie ma się co dziwić .
Tam gdzie jedni widzą stres inni widzą światełko w tunelu .
Komu kiedyś przyszłoby do głowy że tyle spraw da się załatwić zdalnie .
A recepty to już majstersztyk , wystarczy znać ostatnie cztery cyfry ...

Wolał bym nie mieć powodu, pamiętania tych cyferek.

Zaczyna mnie to wszystko wkur..., nie z tego powodu że muszę nosić maseczkę. Widzę codziennie bezradność ludzi którzy tracą możliwość zarobkowania . Wchodzą znów obostrzenia, kultura , sport, gastronomia , turystyka i kilka innych dostaną po tyłku .Chyba trzeba wyjechać w Bieszczady i hodować kozy.

Spróbuj wytrzymać 2 tyg na prewencyjnej kwarantannie z dwoma nastolatkami na zdalnym nauczaniu . Twoim marzeniem będzie by te kozy doić 3x dziennie . Ludzi prędzej psycha do grobu doprowadzi niż ten covid

Jak u kolegi PABLOTECH, jeszcze tylko nauczyciel pod tym samym dachem prowadzi zdalne zajęcia! Przeprowadziłem się do przyczepy kempingowej zaparkowanej ... pod domem.

Jak się zna czas kwarantanny to nic strasznego.

Ja tam obiecałam prezent jak to przez kogoś trafię na kwarantannę, chetnie odpocznę i porobię wokół domu i przy Sorento.

PABLOTECH pisze:Spróbuj wytrzymać 2 tyg na prewencyjnej kwarantannie z dwoma nastolatkami na zdalnym nauczaniu . Twoim marzeniem będzie by te kozy doić 3x dziennie . Ludzi prędzej psycha do grobu doprowadzi niż ten covid

Tak sobie pozwolę napisać, że właśnie zakończyliśmy izolację domową, gdzie 2 domowników, w tym ja, przeszliśmy cholernie ciężką "grypkę".
Temperatura pod 42st przez 4 doby, brak smaku, węchu i funkcje życiowe na poziomie 20%.
Teraz już został kaszel delikatny, płuca muszą się oczyścić, dodatkowo wydolność organizmu jest na nikłym poziomie.
Wirusa przytargała matula z sanatorium w Muszynie, z około 50 uczestników tej wycieczki do soboty zmarły 2 osoby...
My uciekliśmy grabarzowi spod łopaty, ale lekko nie było.
Pozdrawiam

Poruszający post dużo zdrowia

visitor pisze:Poruszający post dużo zdrowia

Dodam, że na temperaturę nie pomaga nic, nawet czopki, czy okłady...
Najciekawsze, że bólu nie mieliśmy żadnego...
Tylko ta bezsilność
Dla potomnych, w rozmowie z lekarzem pierwszego kontaktu, im szybciej włączycie silny antybiotyk w leczenie, tym lepiej dla Was, mimo, że to "wirus".

Dziś doświadczyłem odmłodzenia, przynajmniej wspomnienia młodości wróciły. Musiałem kupić szybko 4-pak złocistej cieszy, niestety godziny seniorów i zostałem wyproszony że sklepu. Po chwili namysłu - poprosiłem pana w słusznym wieku: "kupi Pan mi piwo?"
Dziwnie się poczułem, już kiedyś zdarzało się mi się wypowiedzieć takie słowa.

I wszystkie inne problemy są mniej ważne, widać to po frekwencji na forum. Mam nadzieje że nas to cholerstwo nie dopadnie.